Poszukiwany kandydat do rządu. Tylko posada karkołomna i dosłownie za grosze

No i proszę, PiS chyba sam się już pogubił w tym, co, komu i ile jest winien. Dlatego Morawiecki szuka kogoś, kto objąłby urząd wiceministra finansów, odpowiedzialnego za polski dług publiczny.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Nowy urzędnik miałby zostać swoistym sprzedawcą obwoźnym rządowych papierów dłużnych. Jego głównym zadaniem byłoby szukanie chętnych na nasze obligacje w USA i w Azji.

– Trzeba spotkać się z inwestorami, mieć dla nich jakąś historię o polskiej gospodarce i jak się sprzeda taką historię, to sprzeda się też obligacje. Do tego potrzebny jest człowiek, który ma naturę sprzedawcy albo spędził lata w sektorze finansowym i zna się na rynkach – opisuje zakres obowiązków nowego wiceministra portal Buissnes Insider.

Brzmi kusząco? Być może, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Po pierwsze taki specjalista „na rynku” może liczyć na pensję kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Na rządowej placówce tyle zarobi mniej więcej w… rok. Zawsze jednak może liczyć na uścisk dłoni Prezesa.

No i same obligacje. Od dawna już wiadomo, że rząd PiS nadrukował ich w ciągu ostatnich lat tyle, że nikt nie chce ich już kupować. Nawet nasze rodzime instytucje finansowe.