Rządowi propagandziści dwoją się i troją by podważyć polityczne znaczenie Donalda Tuska. Wiedzą bowiem doskonale, że to przez niego jesienią PiS straci władzę.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Temu ma służyć coraz silniejsza akcja, próbująca przekonać Polaków, jakoby Donald Tusk miał coś wspólnego z nieprawidłowościami finansowymi podczas kampanii wyborczej Europejskiej Partii Ludowej w 2019 r.
– Niemieckie media informują, że śledczy szukają dowodów przeciwko Mario Voigtowi, szefowi struktur CDU w Turyngii, który jest podejrzany o przyjęcie łapówki w 2019 r. Wtedy stanowisko przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej objął Donald Tusk – podaje TVP Info.
„Dziennikarze” nie piszą jednak, ze choć w 2019 r. Tusk faktycznie był szefem EPL, to jego kadencja rozpoczęła się jednak… 1 grudnia 2019 r. – Tusk został wybrany na szefa EPL pod koniec listopada, długo po tym, jak Voigt prowadził kampanię dla EPL, a jego nazwisko nie pojawiło się w śledztwie. Ta saga pokazuje, że rząd Polski uważnie obserwuje wydarzenia w Brukseli, aby wykorzystać je do osiągnięcia krajowych korzyści przeciwko Platformie Obywatelskiej Tuska przed wyborami, które odbędą się w tym roku – komentuje bulwersujące insynuacje rządowych mediów serwis Politico.
– Jeśli fakty przeczą mojej teorii, tym gorzej dla faktów – miał powiedzieć Hegel. Najwyraźniej tylko to z lektury niemieckiego filozofa zrozumieli dziennikarze TVP Info. No, ale z drugiej strony w szeregach zauszników Prawa i Sprawiedliwości to wystarcza w zupełności.