Fanatyczny kult Kaczyńskiego.
Jak ujawnił „Fakt” minister Michał Dworczyk gnał przez Warszawę w rządowej limuzynie, której kierowca wbrew swoim uprawnieniom używał sygnałów świetlnych. Kierowca miał podszyć się pod SOP i poruszać się jako pojazd uprzywilejowany, aby polityk PiS zdążył na obchody miesięcznicy smoleńskiej.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Do przejechania ma około 10 kilometrów w porannych warszawskich korkach. Taka odległość dzieli siedzibę radia od kościoła przy Pałacu Prezydenckim, gdzie odbywa się msza z okazji kolejnej miesięcznicy smoleńskiej – informuje “Fakt”.
Kierowca rządowej limuzyny wyciągnął ze schowka policyjnego „koguta”, zamocował go na dachu auta i włączył sygnały świetlne.
“Kierowcy stojący w korku karnie zjeżdżali przed pędzącą na niebieskim sygnale świetlnym limuzyną. Na skrzyżowaniu z ulicą Armii Ludowej, samochód przemknął na czerwonym świetle”– relacjonuje “Fakt”.
Reporterzy potwierdzili w służbach, że samochód, którym podróżował polityk PiS nie należał do SOP. – Nie zapewnialiśmy transportu w dniu, o który pan pyta – stwierdził pułkownik Bogusław Piórkowski.
Po obejrzeniu nagrania dokumentującego zaistniałą sytuację Piórkowski wprost stwierdził, że kierowca Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przekroczył swoje uprawnienia. – Nie ma do tego kompetencji – przyznał pułkownik.
Źródło: Fakt