Posłowie opozycji ujawniają kolejną aferę: wysypisko pod Wołominem grozi katastrofą

– Wyraźnie zdenerwowany minister Ozdoba próbował dziś uniemożliwić przeprowadzenie konferencji prasowej przed nielegalnym składowiskiem niebezpiecznych odpadów w Wołominie. Co próbował zakrzyczeć wiceminister środowiska w rządzie PiS? Co takiego groźnego dla władzy dzieje się w Wołominie, 8 km od granic Warszawy? – ujawnił poseł Jan Grabiec.

– W maju tego roku burmistrz Elżbieta Radwan odkryła nielegalne składowisko niebezpiecznych odpadów gromadzonych bez zezwolenia. Przeprowadzone badania wykazały, ze znajduje się tam kilkanaście tysięcy ton niebezpiecznych odpadów (ponad 3 razy więcej niż w Zielonej Górze). Beczki zawierają aceton, octan etylu, toluen, heksan o temperaturze zapłonu niższej niż 21 st. C, a opary mogą tworzyc mieszaniny wybuchowe z powietrzem. Poza tym wykryto propylobenzen, trimetylobenzen, dekan i jego związki. Zbadano 7 próbek spośród tysięcy beczek.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Detektor zagrozenia wybuchem wskazał, ze przy drzwiach hali od strony zewnetrznej, w ktorej przechowywane sa odpady, przekroczony by prog zagrozenia wybuchowego. Duża część beczek znajduje się na zewnątrz na gruncie. Odpady nie są zabezpieczone, a beczki są rozszczelnione. Tuż za ogrodzeniem placu płynie rzeka Czarna wpadająca do Kanału Żerańskiego, a potem Wisły i Jeziora Zegrzyńskiego.

– Koszty utylizacji szacowane są na ponad 100 mln zł. Przedstawiciele urzędu miasta nie są wpuszczani na teren obiektu. Miasto zaalarmowało policję, prokuraturę, starostę, wojewodę, policję środowiskową (Inspekcja Ochrony Środowiska) i posłów. Przez 3 miesiące nikt z administracji rządowej nie podjął żadnych działań. Nie ma monitoringu składowiska, a teren nie jest zabezpieczony przez służby. Niebezpieczne odpady mogą w każdej chwili się zapalić albo zostać podpalone w celu ukrycia dowodów przestępstwa.

– Byłaby to klęska na ogromną skalę, której skutki mogą dotknąć kilkaset tysięcy ludzi i spowodować zniszczenie Jeziora Zegrzyńskiego, Wisły i Narwi zanieczyszczając ujęcie wody dla Warszawy z wodociągu północnego. Zebranie i utylizację odpadów mógłby sfinansować rządowy NFOŚ, ten jednak woli finansować docieplanie plebanii i kościołów na kwotę prawie 900 mln zł. Środki na ten cel są też w KPO, z którego pieniądze są zablokowane na skutek bezprawnych działań władzy. Jak w soczewce ta sytuacja pokazuje naturę tej władzy: obiecując bezpieczeństwo okazuje się skrajnie nieodpowiedzialna i niezdolna do skutecznego działania. Są sprawni tylko w wyprowadzaniu pieniędzy publicznych na swoje cele. Życie i zdrowie Polaków ich nie obchodzi. A bezpieczeństwo jest dziś podstawową powszechną potrzebą. Zawiedli, dlatego tak się boją, że zostaną rozliczeni.