Dlaczego pójdę na Marsz Miliona Serc? Musisz to przeczytać

Dlaczego pójdę dzisiaj na Marsz Miliona Serc w Warszawie? Najprostszą odpowiedzią byłoby: gdyż pragnę zademonstrować tej barbarzyńskiej, pazernej, chciwej, nienawistnej władzy, co o niej myślę… Ale to byłoby zbyt mocne jednak uproszczenie – pisze Pablo Morales w mocnym felietonie.

– Pójdę razem z setkami tysięcy Polaków, ponieważ wierzę w siłę symboli. Ponieważ wierzę w to, że owe symbole potrafią zmieniać świat. Jak porozumienia sierpniowe roku 1980, jak okrągły stół, jak demonstracje czeskiej aksamitnej rewolucji, jak rewolucja goździków w Portugalii czy zburzenie berlińskiego muru. Każdy z tych przełomowych momentów rodził na fundamentach symboli i wreszcie sam stawał się jednym z nich.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Wierzę, że warszawski marsz D. Tuska dołączy do tych wydarzeń. Paradoksalnie, walczymy bowiem o to samo. O demokrację, o wolność, o praworządność, o elementarną uczciwość, o szacunek władzy do obywateli.

Walczymy z autorytarną, nieprzyzwoicie wulgarną, cyniczną władzą. Władzą, której przewodzi niszczący kraj, dewastujący dorobek dziesięcioleci, wypychający nas z UE człowiek.

– PiS zaś to partia, której podstawowym narzędziem propagandy jest kłamstwo. Partia, która z mediów publicznych uczyniła kloakę „jakością” przekazu konkurującą jedynie z mediami Chin. Rosji, Białorusi, Korei Północnej czy Wenezueli.

Partia, która zbudowała w Polsce system instytucjonalnej korupcji znany tylko z bananowych republik lat 80.

– Potrzebujemy zatem symboli, by wskazać innym, że muszą pokonać strach i stanąć po stronie opozycji. Tak, by mieli odwagę pójść do urn 15 października i wyrzucić kaczyzm na śmietnik historii.

Marsz Miliona Serc takim właśnie symbolem będzie. Symbolem odwagi milionów i pogardy dla nielicznych.

– Nasze szczęście polega na tym, że partia-matka nie zdążyła jeszcze do końca dobić demokracji. Nasze nieszczęście zaś polega na tym, że wielu Polaków uwierzyło, że partia-matka jest ich zbawieniem.

– Poddani przez rządowe szczekaczki systematycznemu praniu mózgów, kupieni socjalem, ogłupieni brunatną propagandą, strachem, nienawiścią. Oni pójdą na wybory. Jak stado owiec zaganiane na rzeź.

– Możemy również im pokazać, że Polska jest inna. Że niekoniecznie trzeba popierać zło. Wiem, że ten przekaz do wielu nie trafi. Ale próbujmy. To także ma sens…

Najważniejszym jest jednak mobilizacja nas, wyborców opozycji. Obywateli alergicznie wręcz niegodzącym się na przedłużanie kroplówki władzy tym, którzy uczynili z niej czyste, perwersyjne zło.

Na zło zgody nie ma. Stąd idę z nim walczyć. Jakby patetycznie to nie zabrzmiało. 1 października pokażmy Kaczyńskiemu, co o nim myślimy. Pokażmy ilu nas jest. Niech to zobaczy, niech cierpi, niech pełen przerażenia siedzi w swoim ponurym bunkrze.

Drodzy!
15 października odstawmy tę obrzydliwą watahę tam, gdzie jest jej miejsce: w ręce niezależnych już prokuratorów, niezwisłych sędziów i mało subtelnych więzień. Za to co nam i Ojczyźnie zrobili.
Widzimy się na Marszu Miliona Serc!!!!