Doradcy Orbana mieli wpływ na kampanię PiS. Ale skąd oni byli, z Rosji?!

To jeden z najbardziej bulwersujących wątków tych wyborów. Media ujawniły, a PiS nie zaprzeczył, że w kampanii wyborczej partii Kaczyńskiego uczestniczyli doradcy z Węgier. Z tych samych Węgier, które są wielkimi przyjaciółmi Władimira Putina. Rosyjskie macki mogły więc sterować kampanią w Polsce, bo nikt nie powiedział, że “węgierscy doradcy” mieli węgierskie pochodzenie.

Według relacji dziennikarzy “doradcy robili co chcieli” i bardzo mocno wpływali na to, co dzieje się w sztabie. Ich pomysły były realizowane od razu i bez kwestionowania, bo tak życzył sobie Kaczyński. Czy w skład tych pomysłów wchodziło podsłuchiwanie opozycji? Czy to oni odpowiadają za kłamliwe referendum, w którym pytania wyglądają tak, jakby wprost pisano je na Kremlu? Nie jest to wykluczone.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


O rosyjskich wątkach i mackach w PiS bardzo wiele pisze dziennikarz śledczy Tomasz Piątek. Przewija się tu kwestia Orbana, Salviniego, Le Pen, Macierewicza a wreszcie rosyjskich kontaktów Morawieckiego (zarówno jego nieżyjącego już ojca jak i jego samego).

Nowy rząd powinien wyjaśnić próby wpływania przez Rosjan na wybory w Polsce – także poprzez umiejscowienie swoich ludzi w sztabie PiS. Do wyjaśnienia jest także rola Kaczyńskiego, który – jak sam przecież przyznał – przez półtora roku spotykał się z rosyjkim szpiegiem.