W PSL rozpoczęła się gra na zmianę prezesa. Kto chce zająć stanowisko Władysława Kosiniaka-Kamysza?

W PSL wrze. Okazuje się, że jeden z polityków tego ugrupowania, kojarzony z Januszem Piechocińskim, rozpoczął grę o przejęcie w przyszłym roku stanowiska prezesa partii.

W roku 2025 będzie miał miejsce kongres PSL. To ważne wydarzenie dla tej partii. Po dwóch kadencjach Kosiniaka-Kamysza zbliża się czas jego zmiany, na kogoś innego – dowiadujemy się z kręgów zbliżonych do ludowców.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Pozornie stanowisko Kosiniaka-Kamysza nie jest zagrożone. Jednak to powierzchowne spojrzenie, które wymaga nieco głębszego spojrzenia w sprawy ludowców: Kosiniak-Kamysz nie ma czasu na zajmowanie się partią, bowiem większość czasu spędza na sprawach obronności, które są kluczowe dla bezpieczeństwa Polski. Jego zaangażowanie i brak czasu na partię wykorzystują prominentni politycy ludowców: mało kto wie, że ostatnio miał miejsce bunt niektórych psl-owskich baronów, którzy otwarcie sprzeciwili się decyzjom prezesa i zaczęli prowadzić niezależną politykę decyzyjną i kadrową. Jednocześnie jeden z polityków młodego pokolenia rozpoczął już wewnętrzną kampanię wyborczą. Nietrudno znaleźć jego ślady aktywności.

– Wiewiórki mówią że w PSL szykuje się zmiana prezesa w przyszłym roku. Miejsce Kosiniaka-Kamysza chce zająć młody ambitny polityk z kręgow Janusza Piechocińskiego. Kampanię już rozpoczął… – ujawnił Jan Piński, redaktor naczelny Wieści24.pl.

Zmiana prezesa planowana jest na kongresie w przyszłym roku.

– Kosiniak-Kamysz zdaje sobie sprawę z tego, że jeden z jego najbliższych kolegów próbuje go usunąć ze stanowiska. Stawia sprawy obronności ponad partyjny interes i dlatego przegra te wewnętrzne wybory – mówi nam osoba dobrze znająca układy w PSL.

Zmiana jest na rękę Donaldowi Tuskowi, który chce za wszelką cenę “przejąć” ludowców od Hołowni i to jego ludzie mogą stać za wspieraniem nowego kandydata. Sytuacja może się jednak odwrócić.