Dziwne tłumaczenia Kamińskiego. Skąd się wziął ten problem?

Kilka tygodni temu w mediach pojawiła się informacja, że Pegasusem mógł być podsłuchiwany… premier Morawiecki. Szef rządu miał nie być jedyny. Służby podległe PiS miały inwigilować większą grupę polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Dziś jednak Mariusz Kamiński zapewnia, że szef rządu podsłuchiwany nie był. – Wiem, że nie był – odparł Kamiński.

– Jeżeli sąd wydałby zgodę na to, żeby podsłuchiwać premiera, gdyż istnieje uzasadniona obawa, że popełnia on przestępstwo, to na pewno musiałbym o tym wiedzieć. Nie było takiej sytuacji, nie było nigdy takiego wniosku – przekonywał.

Tylko czy Kamińskiemu można ufać? To jest zapewne pytanie, jakie drąży Mateusza Morawieckiego. I zapewne kilku innych polityków PiS.