Poseł PiS zwariował? Czy chciał “wygrać internety”?

Poseł PiS Szymon Giżyński na chwilę wyszedł na mównicę, by poinformować zebranych, że w Niemczech powstały “podróbki” znanych zespołów. Po co dzielił się tą wiedzą? Gazeta Wyborcza twierdzi, że był to zakamuflowany przekaz. My sądzimy, że chciał “wygrać internety”.

“Wysoki Sejmie, podszywając się pod sławę i rozwój wcześniejszych topowych zespołów, na niemiecki rynku muzycznym pojawiły się dwie nowe, entuzjastycznie przyjęte w Niemczech kapele – Budka Suflera i Boney M.” – powiedział Giżyński i zszedł z mównicy.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Zagadkę oświadczenia próbowała rozwiązać Justyna Suchecka z “Gazety Wyborczej”, która zadzwoniła do posła, ale ten odmówił komentarza. Na Twitterze pojawiło się jednak wyjaśnienie, że to zakamuflowane określenie Michała Boniego i Borysa Budki.

My twierdzimy jednak, że poseł chciał w ten sposób zdobyć popularność i wreszcie mu się udało. Jest na ustach całej Polski.

Nawet poranna audycja Radia Złote przeboje cytowała posła Giżyńskiego puszczając słuchaczom niemiecką wersję starego przeboju Budki Suflera “Jolka, Jolka pamiętasz”. Zespół był dość popularny w Niemczech i nawet nagrał niemieckojęzyczną wersję swojej płyty, z takimi przebojami jak “Cień wielkiej góry”, który po niemiecku brzmiał: “Herrliche berge” oraz “Jest taki samotny dom” w wersji niemieckojęzycznej: “Ich bin neu geboren”.

My tylko przypominamy, że Boney M to jednak jak najbardziej niemiecki zespół, choć tworzony przez czarnoskórych muzyków. Powstał w RFN w 1976 roku i był pierwszym zachodnim zespołem, który wystąpił z koncertem w ZSRR. Być może wtedy widział go poseł Giżyński i wziął za grupę radziecką, ale i przed Leonidem Breżniewem zespół śpiewał po angielsku. Przypominamy również posłowi, że w niemieckiej wersji dobranocki o pszczółce Mai piosenkę tytułową śpiewał Karel Gott i robił to po niemiecku. Nadal jednak pozostawał Czechem.

A ponieważ autorzy porannej audycji w radiu Złote Przeboje puścili niemiecką wersję “Małgośki” Maryli Rodowicz śpiewaną zresztą przez samą Marylę, a nawet puścili jej fragmenty, więc czekamy na dalszy ciąg wystąpienia posła Giżyńskiego, którego zniemczenie Maryli niechybnie zdenerwuje.

Zwłaszcza, że zamieścił w swoim czasie tweet, z którego wynika, że śpiewanie, a nawet granie w piłkę dla Niemców jest hańbą, bo jak inaczej rozumieć te słowa?

“Robertowi Lewandowskiemu uwaga.Wielki patriota Artur Rubinstein:nigdy nie będę grał w Himalajach, bo za wysoko i w Niemczech, bo za nisko.”

Źródło: Gazeta Wyborcza, Radio Złote Przeboje, Wikipedia, YouTube, Twitter