Szef klubu PiS Ryszard Terlecki musiał przyznać się, że osamotnione w Europie polskie władze mają znikomy wpływ na sytuację na Białorusi.
– Wiemy, co się wczoraj stało, ale nie wiemy, co się stanie w najbliższych dniach – mówił Terlecki. –Niewiele możemy zrobić poza oświadczeniem prezydenta i apelami o nieużywanie przemocy. Co można innego zrobić? Nie wiemy, co się tam stanie. W tej chwili w Mińsku jest spokojnie, nie ma żadnych demonstracji, zobaczymy, co będzie pod koniec dnia – dodał Terlecki.
Reklamy
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Kiedy jednak dziennikarka wyraziła nadzieję, że reakcja polskich władz powinna być dużo bardziej zdecydowana, zirytowany koniecznością przyznania się do bezradności rządu, Terlecki wypalił:
– Ale co pani myśli, że najedziemy Białoruś albo wyślemy tam czołgi? Co pani za brednie opowiada!