Pisowcy chcą licencji na bezkarność

Ustawa pisana pod pisowców

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Konsekwencją tej ustawy będzie to, że politycy, urzędnicy, a właściwie ktokolwiek (bo zakres podmiotowy nie jest tu określony), kto faktycznie lub choćby tylko pozornie będzie działać w celu ograniczenia pandemii, nie poniesie kary, choćby dopuścił się najcięższej zbrodni. To nie żart.

Już dziś Sejm zajmie się kontrowersyjną ustawą o „szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19”. A właściwie ustawą o bezkarności polityków, która ma w zasadzie jeden zapis: „Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione”.

Przyjęcie ustawy będzie tym ważniejsze, że 15 września wojewódzki sąd administracyjny unieważnił decyzję premiera Mateusza Morawieckiego o zleceniu Poczcie Polskiej przygotowania i przeprowadzenia prezydenckich wyborów korespondencyjnych. Zdaniem sądu, decyzja rażąco naruszała prawo i nie miała podstawy prawnej.

Przyjęcie projektu uchroni premiera przed konsekwencjami. Tymczasem jeden z koalicjantów PiS, Solidarna Polska, zapowiedział, że ustawy nie poprze.

Źródło: oko.press