Płoną oszczędności Polaków.
Szaleństwo PiS sprowadziło na Polskę galopującą inflację. Ceny rosną jak szalone, a zawartość naszych portfeli wyparowuje.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Rząd nic sobie z tego nie robi. Były wicepremier Jerzy Hausner ostrzega, że to dopiero początek problemów.
„Mamy prawie 5-proc. inflację, a po stronie tych, którzy odpowiadają za wartość pieniądza, nie ma żadnego działania. Ten pożar nie jest gaszony w żaden sposób. (…) Inflacja uderza najmocniej w najsłabszych. Pewne grupy społeczne, które rząd rzekomo chce faworyzować, de facto ta polityka defaworyzuje. (…) Odporność na inflację (…) najmniejsza jest u osób najuboższych i tych, które utrzymują się ze stałych wypłat, zwłaszcza świadczeń” – ostrzegł profesor.
Nieśmiertelny w pewnych kręgach ekonomistów towarzysz Lenin miał powiedzieć, że nie ma lepszego, bardziej subtelnego i pewniejszego sposobu niszczenia podstaw funkcjonowania społeczeństwa od psucia pieniądza.https://t.co/jmGx4f1JFq
— Andrzej Malinowski (@andrzejmm) June 28, 2021
– „Fiskus nas skubie i skubie”, mimo że na rynku jest coraz więcej pieniędzy. Rządowe drukarki pracują bowiem bez wytchnienia. Napływ pieniądza powoduje, że doraźne skutki inflacji mogą być całkiem przyjemne. W portfelach mamy więcej grosza, gospodarka się kręci, a rozmaite statystyczne słupki – zwłaszcza popularności – pną się w górę. Wiele dzięki temu można ugrać. Problem w tym, że kiedyś i gdzieś ktoś będzie musiał pokryć rachunek, wystawiony w tak niefrasobliwy sposób – przyznaje dr Andrzej Malinowski.
„Jasne jest, że po powstrzymaniu się od drukowania pieniędzy wzrost gospodarczy [siądzie]. Im później to zrobimy, tym bańka pęknie z większym hukiem” – podkreśla prof. Hausner.
Według dr. Malinowskiego rząd PiS dało się zwieść „nowej teorii monetarną”. – To ona powoduje, że „ekonomiści są dzisiaj hurraoptymistami”. Stali się zwolennikami wzrostu tworzonego przez konsumpcję. To oznacza rosnący w sposób nieumiarkowany dług publiczny. Nie jest on jednak problemem, bo papiery rządowe wykupują banki centralne… (…)Teoria ta w swej w istocie jest ekonomicznym odpowiednikiem kamienia filozoficznego, którego daremnie szukano przez wieki. Miał on zamieniać ołów w złoto. Dziś jest nim dług, który w równie tajemny sposób ma kreować dobrobyt i rozwój. Czym to się skończy? (…) Nieśmiertelny w pewnych kręgach ekonomistów towarzysz Lenin miał powiedzieć, że nie ma lepszego, bardziej subtelnego i pewniejszego sposobu niszczenia podstaw funkcjonowania społeczeństwa od psucia pieniądza – dodaje ekonomista.
Źródło: Rzeczpospolita