Najwyraźniej politycy PiS nie do końca zdają sobie sprawę z tego, że w sporze o Turów wszystkie atuty są po czeskiej stronie. I zachowują się tak, jakby to oni wyświadczali Pradze jakąś łaskę.
– Sytuacja jest taka, że albo Czesi się ogarną i w końcu przyjmą ofertę, która jest racjonalna oraz będą mówić faktycznie, jak wyglądają negocjacje, albo będą brnąć w nieprawdę – peroruje Dominik Tarczyński, europoseł PiS.
Reklamy
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Powstaje pytanie, czy tak naprawdę chodzi o mieszkańców tego regionu, czy o coś głębszego – politykę i wybory, które niebawem w Czechach będą miały miejsce. Mam wrażenie, że nie chodzi o rozwiązanie problemu – dodaje Tarczyński.
A może Czesi po prostu uważają, że to Polska ma problem? Kara 500 tys. euro dziennie za Turów to świetny argument w ich ręku. Który na dodatek dał im sam rząd PiS!