Manipulacja na komisji Amber Gold. Przekręcanie rozmów. Próby uwikłania.

Brudnopis stenogramu z podsłuchów ABW posłużył sejmowej komisji śledczej do prób uwikłania w korupcję Jacka Cichockiego, jednego z najbliższych polityków z kręgu Donalda Tuska. Jak donosi Gazeta Wyborcza – 10 stenogramów rozmów, które przed zatrzymaniem prowadził Marcin P., wpłynęło do komisji badającej aferę Amber Gold jeszcze w maju.

Uwagę posłów zwróciła rozmowa Marcina P. z Emilem Maratem, byłym dziennikarzem, który świadczył dla Amber Gold usługi public relations. Posłów zainteresowało zdanie, w którym Marat poinformował Marcina P.: “Dostałem informację od naszego kontrahenta, jutro w jego firmie mają się pojawić panowie z ABW”. W dalszej części rozmowy Marat dodał, że Paweł Kunachowicz (związany z Amber Gold prawnik) jest “kolegą z drużyny harcerskiej Jacka Cichockiego”, więc “może to jest czas, by zadzwonić do niego?”.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Dla większość posłów komisji zapis podsłuchu sugerował, że Cichocki mógł ostrzec Marcina P. przed działaniami ABW i zatrzymaniem, które nastąpiło kilka dni po ostatniej rozmowie.

Stenogram był głównym tematem posiedzenia komisji, która 13 września wezwała Marata. Przewodnicząca Małgorzata Wassermann (PiS) i Witold Zembaczyński (Nowoczesna) naciskali, by świadek ujawnił, skąd miał przeciek o wejściu ABW do siedziby Amber Gold. I co wie o roli w tej sprawie Jacka Cichockiego? Marat bronił się, że nie pamięta cytowanej rozmowy i nie przypomina sobie, by ostrzegał Marcina P. przed wejściem służb.

Z tezami kolegów z komisji jako jedyny polemizował Krzysztof Brejza (PO), który zwracał uwagę, że słowa ostrzegające przed akcją ABW wypowiada nie Marat do Marcina P., lecz Marcin P. do Marata. Przeciek (jeżeli był) pochodził od kogoś, kto rozmawiał z szefem Amber Gold. Nazwisko Cichockiego padło tylko w kontekście sprawdzenia tej informacji, do czego zresztą nie doszło.

Uwagi Brejzy irytowały przewodniczącą komisji Małgorzatę Wassermann, która nie dopuszczała go do głosu, a gdy wersję posła PO potwierdził pełnomocnik Marata i sam świadek, mówiła: “To koło ratunkowe było błędne. (…) Proszę z nami nie dyskutować, tylko odpowiadać na pytania. Ja rozumiem, że państwo chcielibyście, żeby to wyglądało inaczej. Jest to protokół ABW. Nie ma co do tego cienia wątpliwości”.

Brejza apelował: “Proszę, pracujcie na właściwym stenogramie. Składam wniosek o przerwę, ponieważ absolutnie przekręcacie państwo ten stenogram…”.

W końcu okazało się, że rację miał Brejza. Właściwa treść znajdowała się w stenogramie przygotowanym przez ABW na potrzeby sądu i prokuratury. W tej wersji informację o możliwej akcji służb przekazywał Maratowi Marcin P.

Wassermann sugerowała, że oryginalne nagrania “mogły zostać zniszczone”, ale 6 dni później płyty odnalazły się. Cały czas były w posiadaniu komisji. 19 września odsłuchał je łódzki prokurator Witold Hejmanowski, którego komisja zawiadomiła o “możliwości fałszerstwa”. Z protokołu odsłuchu i nowego stenogramu wynika, że słowa o możliwych działaniach ABW wypowiedział Marcin P.

Źródło: Gazeta Wyborcza