Mieszkanie Kukiza pod lupą prokuratury. A my przypominamy sprawę mieszkań polityka PiS. Inne standardy?

Prokuratura Rejonowa najpierw umorzyła postępowanie ws. wykupu mieszkania przez Pawła Kukiza, teraz jednak Prokuratura Okręgowa zdecydowała się wszcząć śledztwo. Chodzi o mieszkanie na stołecznym Mokotowie, które z 90-proc. zniżką w 2010 r. wykupił Paweł Kukiz. Publikacje prasowe na ten temat bardzo mocno uderzyły w wizerunek posła.

Współpracownicy Kukiza mówią, że to kolejny atak na Kukiz’15, bo “skoro wcześniej okazało się, że wszystko jest w porządku i umorzyli postępowanie, a teraz znowu odgrzewają tego kotleta, to właśnie tak to wygląda. Chcą Pawła dyskredytować i kompromitować. Skoro podczas wykupu mieszkania wszystko odbyło się zgodnie z prawem i są na to opublikowane przez Pawła dokumenty, a ta sprawa znów wraca, to widać, że szukają dziury w całym.”

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Doniesienie do prokuratury złożył kilka miesięcy temu warszawski radny Piotr Guział (lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej). Zawiadamiał o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Pawła Kukiza. Było to pokłosie publikacji Super Expressu, który napisał, że za mieszkanie na Mokotowie Kukiz zapłacił miastu 25 tys. zł, choć w nim nie mieszkał i ma dom. Dziś Kukiz wycenia to 37-metrowe lokum na 350 tys. zł.

W zawiadomieniu Guział pisał więc, że Kukiz mógł się dopuścić “wyłudzeniu poświadczenia nieprawdy poprzez wprowadzenie Dyrektora Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w Dzielnicy Mokotów m.st. Warszawy w błąd co do miejsca zamieszkania (swojej żony – red.), a następnie posługując się uzyskaną w wyniku poświadczenia nieprawdy umową najmu doprowadził, w celu osiągnięcia dla siebie i swojej żony korzyści majątkowej w wysokości 226 tys. zł 299 zł 51 gr”.

25 października prokurator Jarosław Szarkowski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie postanowił, że na nowo należy podjąć postępowanie dotyczące wykupu mieszkania przez Pawła Kukiza. W uzasadnieniu napisano, że wydana 1 września przez śledczych z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów decyzja o umorzeniu postępowania była “przedwczesna i zasadne jest dalsze kontynuowanie postępowania”. Choć więc prokuratura rejonowa umorzyła wcześniej to postępowanie “wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego”, to prokuratura wyższego szczebla uznała to za błąd.

Prokuratura Okręgowa zdecydowała o wszczęciu śledztwa w sprawie “doprowadzenia w dniu 14 kwietnia 2010 r., działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znaczącej wartości w kwocie 226 299,54 zł Urzędu Dzielnicy Mokotów m. st. Warszawy, za pomocą wprowadzenia w błąd pracowników Urzędu Dzielnicy Mokotów co do miejsca zamieszkania Pawła Kukiza i (jego żony – red.)” – czytamy w dokumentach prokuratury. A także ws. wprowadzenia w błąd co do “uprawnień w zakresie wykupu lokalu (…) wraz z 90-proc. bonifikatą, przy użyciu wyłudzonego w podstępny sposób poświadczającego nieprawdę dokumentu”.

Gdy sprawa wypłynęła w mediach, to Paweł Kukiz oceniał, że mieszkanie “należało mu się jak psu buda”. Był on bowiem najemcą tego mieszkania od 1993 r., a wcześniej mieszkały w nim jego mama i babcia. Kukiz zwracał się do władz Warszawy o wykup mieszkania za 10 proc. wartości. Urzędnicy początkowo odmówili mu wykupu mieszkania, bo uznawali, że jego potrzeby mieszkaniowe są zabezpieczone w Łosiowie koło Opola. Tam Paweł Kukiz ma dom warty 1,5 mln zł. Urząd zamierzał mu wypowiedzieć umowę najmu z uwagi na to, że de facto w nim nie mieszka. Ostatecznie jednak dostał zgodę na wykup i w 2010 r. płacąc 25 tys. zł je przejął.

“To nie była transakcja życia. To się należało jak psu buda. Przez 65 lat moja rodzina płaciła czynsz” – napisał Kukiz.

Teraz znów Kukiz napisał na Facebooku: “Oczywiście (zapewne przez przypadek) zapomnieli dopisać, że ponad 20 lat ZAMIESZKIWAŁ.”

A my przypominamy, że w 2004 roku wybuchła afera z mieszkaniami Jan Marii Jackowskiego, wtedy Radnego Warszawy z Ligi Polskich Rodzin, a obecnie senatora z klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.

Stan posiadania Jana Marii Jackowskiego był imponujący: w różnych miejscach Warszawy zgromadził siedem mieszkań. Ich łączna powierzchnia sięga 450 m kw. Sam wraz z rodziną wynajmował dwupoziomowy lokal o powierzchni blisko 200 m kw. Miał też 30-metrową spółdzielczą kawalerkę oraz pięć mieszkań na wynajem w świeżo postawionym domu (w sumie 213 m kw). Dziennikarze Gazety Wyborczej dotarli wówczas do informacji, że ówczesny lider warszawskiego LPR mieszkał w dwupokojowym (65 m kw) mieszkaniu komunalnym przy ul. Królowej Aldony na Saskiej Kępie, a gdy w 1999 r. dowiedział się, że gmina buduje nową czynszówkę przy ul. Meissnera na Gocławiu, więc załatwił sobie tam mieszkanie – 127 metrów. Mieszkanie przy Królowej Aldony oddał, bo dowiedział się, że o dom od lat starają się prawowici właściciele i gmina będzie go zwracać. Wtedy nie zadowolił się jednak 127 metrami. Wybrał lokal położony pod wspólnymi dla bloku suszarniami i wystąpił o ich adaptację. W podaniu napisał, że jest fotografem, publicystą i pisarzem, więc… poddaszy potrzebuje na pracownię.

Dwupoziomowe mieszkanie komunalne nie zaspokoiło jednak apetytów mieszkaniowych Jackowskiego. Na pograniczu Ursusa i Włoch kupił pięć mieszkań: cztery kawalerki i jedno mieszkanie dwupoziomowe, co kosztowało go 570 tys. zł.

Czy najemca mieszkania komunalnego może mieć inne lokale? jak tłumaczono w przypadku Jackowskiego “w momencie zawierania umowy najmu – nie. Potem jednak najemcę mieszkania o podwyższonym czynszu już nie obowiązują ograniczenia. Jackowski nie złamał więc prawa budując mieszkania i jednocześnie korzystając z gminnego lokum.” Czyli pozostały kwestie moralne. Czy podobnie jest u Kukiza?

Źródło: Gazeta Wyborcza