Fatalna atmosfera panuje w centrali PiS na ulicy Nowogrodzkiej. Według naszych informacji, wewnętrzne sondaże partyjne pokazują, że partia rządząca przegra wybory samorządowe jesienią tego roku.
Polityczno spin doktorzy wymyślili więc akcję jeżdżenia posłów po miastach i szukania dokumentów, dotyczących premii urzędników. Miało to odwrócić uwagę społeczeństwa od milionowych zarobków członków PiS w spółkach skarbu państwa. Jednak pomysłodawcy tej akcji nie przewidzieli, że błyskawicznie odwróci się ona przeciwko rządzącym.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Posłowie PiS wybrali się na rzekome kontrole w dniach, w których pracuje Sejm. W tym czasie trwała między innymi bardzo ważna dla społeczeństwa debata o obniżeniu podatku VAT. Obniżenie tego podatku ma ogromny wpływ na ceny w sklepach i na stacjach benzynowych. PiS, który miał być partią społeczną i transparentną zignorował debatę, tym samym pokazując mieszkańcom naszego kraju, że ich najważniejsze sprawy go nie obchodzą. Parlamentarzyści partii władzy zamiast na sali sejmowej pojechali nagłaśniać sprawę nagród dla urzędników. Ale akcja ta spaliła na panewce.
Posłowie PiS nie sprawdzili, czy władze miast są dostępne w dniach, które wybrali. Kalendarze spotkań, wizyt i wyjazdów prezydentów i wiceprezydentów nie są żadną tajemnicą. Dlatego w wielu przypadkach przysłowiowo pocałowali klamkę. Ten brak organizacji wizyt posłów może dowodzić również kompletnego braku przygotowania a wręcz amatorszczyzny PiS. Z wielkiej akcji kontroli wyszedł polityczny teatrzyk, amatorski i to bardzo amatorski.
Pan poseł @mhorala pojechał do Gdańska sprawdzić pracę prezydenta miasta. @adamSzlapka szybko przypomniał, że Pan Marcin zrobił to w godzinach swojej pracy.
( ͡° ͜ʖ ͡°) pic.twitter.com/cRJD1S3uKE— .Nowoczesna (@Nowoczesna) June 6, 2018
Cezary Grzywacz