Wojna w PiS. Ziobro i Morawiecki skoczyli sobie do gardeł

Walka o schedę po Kaczyńskim

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Ledwo wybory się skończyły, a starzy wrogowie w obozie Zjednoczonej Prawicy, Zbigniew Ziobro i Mateusz Morawiecki, skoczyli sobie do gardeł, pokazując, że najbliższe trzy lata w koalicji rządzącej raczej nie będą czasem stabilizacji politycznej i względnego spokoju. Choć kongres PiS dopiero na jesieni wybierze nowe władze, to już w partii rządzącej zaczęła się gra o to, kto zasiądzie na tronie tuż obok Jarosława Kaczyńskiego.

Prezes PiS już zaczął dyscyplinować spiskowców, dając im do zrozumienia, że wciąż to on podejmuje najważniejsze decyzje i jeśli pójdą za daleko, mogą znaleźć się poza układem rządzącym. Wiele wskazuje, że najbliższe lata będą okresem wzmożonej rewolucji, która w odróżnieniu od dotychczasowych pięciu lat rządów, kiedy była dość ograniczona, pójdzie teraz znacznie szerzej i „na całość”.

Do ataku pierwsi ruszyli stronnicy ministra sprawiedliwości, którzy przy pełnym wsparciu swojego szefa jednoznacznie domagali się, by premier Morawiecki odrzucił każdą propozycję unijnego porozumienia, które zawiera powiązanie wypłat funduszy unijnych z przestrzeganiem zasad praworządności.

Ziobryści tak otwarcie krytykując szefa rządu i podkopując jego zaufanie, pokazali, że funkcjonujące, na polecenie samego Kaczyńskiego, w czasie wyborczej kampanii „zawieszenie broni” przestało być już aktualne.

Spisek w Zjednoczonej Prawicy przeciwko Morawieckiemu i jego ludziom trwa dalej, a największym sojusznikiem Ziobry stał się nie kto inny, jak Jacek Kurski, trzymający w ręku całą telewizję publiczną, którą już nieraz były prezes TVP wykorzystywał jako skuteczną broń polityczną. O jej sile mógł przekonać się ostatnio także sam Morawiecki, który w kampanii (nie po raz pierwszy zresztą, podobnie było przed wyborami parlamentarnymi rok temu) nie przez przypadek był „wycinany” z materiałów TVP na polecenie właśnie Kurskiego. Także za jego sprawą tuż po zwycięstwie Dudy wyemitowany został w „Wiadomościach” TVP materiał o finansowaniu przez Kancelarię Premiera i spółki mu podległe „antyrządowych mediów otwarcie wspierających politykę opozycji”.

Źródło: onet.pl