Kolejny poważny incydent z prezydentem Dudą na pokładzie. Samolot był bliski rozbicia

Wirtualna Polska ujawnia, że samolot Andrzeja Dudy, w czasie kampanii wyborczej w 2020 roku, mało co się nie rozbił z powodu poważnych błędów nieprzygotowanej do wykonywania lotów z prezydentem załogi. Raport, który ujawniają dziennikarze jest wstrząsający.

  • Pełną konfigurację (czyli przygotowanie) samolotu do lądowania osiągnięto na wysokości 50 metrów nad ziemią. Prędkość podejścia była za duża w stosunku do prędkości końcowej
  • Stabilizacji prędkości nie osiągnięto aż do przyziemienia (czyli samolot nie leciał z właściwą prędkością i mogło to skończyć się fatalnie, rozbiciem na pasie),
  • Załoga przygotowywała się do lądowania, (…), bez upewnienia się co do warunków aktualnie panujących na lotnisku (co również mogło spowodować katastrofę)

Internauci nie zostawiają suchej nitki na prezydencie, jego sztabie i LOT. “Mnie to wcale nie dziwi, że to tak wygląda. Po pierwsze – nie ma przypisanego samolotu i pilota do obsługi rządu. Latają “z doskoku”. Rozwiązali po Smoleńsku pułk lotnictwa odpowiedzialny za wożenie VIPów, bo niby LOT będzie to robił lepiej. Jak widać – jest to samo. Po drugie – panuje u nas we władzach nadal zasada, że “jak wódz chce, tak ma być”. Nikt nie miał jaj, żeby powiedzieć prezydentowi i jego świcie, że nie są w stanie zapewnić “na już” doświadczonej załogi do obsługi tego lotu. LOT powinien postawić sprawę jasno, że takie loty wymagają zawiadomienia ze znacznym wyprzedzeniem, a nie tylko 2-dniowym. No ale przecież gdyby ktoś tak zrobił, to ze stołkiem na pewno by się pożegnał, bo potraktowano by to jak spisek i sabotaż kampanii wyborczej.
Po trzecie – obsługa lotów VIP powinna mieć w tej sytuacji priorytet – powinna być zawsze załoga rezerwowa, która ma płacone choćby i “za czekanie”. Dotyczy to nie tylko pilotów, ale i całej obsługi – ot choćby kontroli ruchu lotniczego (vide incydent w Zielonej Górze).
Po czwarte – powinni przeprowadzić szkolenie dla wszystkich pilotów, że w kabinie główny i ostateczny głos w sprawie miejsca/czasu lądowania ma pilot. A przełożeni w takich sytuacjach powinni chronić swoich podwładnych. Koniec kropka. Tymczasem pokutuje tu nadal strach przed losem majora Grzegorza Pietruczuka, który po prawidłowym postawieniu się Kaczyńskiemu przy locie do Tbilisi przestał latać samolotami i zwyzywano go od tchórzy. Nikt nie chce złamać sobie kariery. Tylko czy warto przy tym tracić życie swoje i swoich pasażerów?
A na koniec sami pomyślcie – ileż to wypadków/kolizji drogowych spowodowały auta BORu z VIPami na pokładzie. Panuje ułańska fantazja i przekonanie, że “nam wszystko wolno”. Dlaczego niby w lotnictwie ma być w tym względzie lepiej, skoro wożą tych samych ludzi?” – napisał jeden z internautów portalu Wykop.pl

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


I trudno się nie zgodzić. Państwo PiS to państwo z dykty i kartonu, byle jakie. “Będzie dobrze” poklepują się po ramieniu politycy Złajdaczonej Prawicy.

źródło: Wirtualna Polska