Aktywista Michał Borkiewicz mówił na antenie TOK FM o tym, co dzieje się w lasach na granicy polsko-białoruskiej. Jego zdaniem może tam przebywać do 200 migrantów.
– Są im zabierane telefony, niszczone kamery, gniazda doładowania. To robi polska Straż Graniczna – stwierdził Borkiewicz.
– Rzeczywista sytuacja jest trudna do oszacowania, bo Straż Graniczna podaje codziennie informacje w oparciu o kompletną manipulację. Podaje statystyki mówiące o tym, że zapobiegła iluś tam próbom przekroczenia granicy dziennie – od 100 do 300. Natomiast my zdajemy sobie sprawę z tego, że to nie jest „zapobieganie przekroczenia granicy”. […] To są ludzie wyłapywani w polskich lasach, wielokrotnie wyłapywani, więc jeśli mamy podaną liczbę 200, to prawdopodobnie ponad połowa tych ludzi już wcześniej miała kontakt z polskimi służbami, była na terytorium Polski – mówił Borkiewicz.
– Za każdym razem, gdy polska SG wyłapuje ich kilka kilometrów od polskiej granicy, nie otrzymują pomocy medycznej, ani nie mają możliwości ubiegać się o status (uchodźcy). Są po prostu ładowani do ciężarówek wojskowych i wywożeni w środek lasu – dodaje aktywista.
Czyli na granicy mamy do czynienia ze zwyczajową polityką PiS. Dużo krzyczenia, frazesów a potem zwykła nieudolność i łamanie prawa.