Beata Kempa poszła do telewizji i rozpłakała się, że jest jej ciężko w polityce. Okazuje się, że było to przedstawienie, obliczone na wzbudzenie litości u widzów a emocje, która odgrywała były fałszywe – twierdzi autor bloga Alpaka Innovations.
“Zachowanie pani Beaty Kempy było niewiarygodne. Brakowało charakterystycznych wyznaczników smutku w ekspresjach twarzy, spójnej komunikacji werbalnej i niewerbalnej, adekwatnego pobudzenia czy naturalności współwystępowania słów i zachowania.
Tymczasem, mieliśmy sporo przecieków niewłaściwych emocji, dominację obrzydzenia (które nie pasowało zupełnie do stylu wypowiedzi), nierównomierne ilustrowanie gestami i pobudzenie o odwróconej od oczekiwanej dynamice. Łamiący się głos, zakrywanie twarzy, opuszczanie wzroku czy solidny warsztat retoryczny nie powinny odwrócić naszej uwagi od jednego ważnego faktu: pani Kempa nie odczuwała w czasie wywiadu emocji, o których mówiła i które próbowała okazywać. Jest to zdecydowanie – przynajmniej w części dotyczącej płaczu i łez – manipulacja zorientowana na wykorzystanie naturalnej troski bazującej na empatii.
Bycie zrozpaczoną ofiarą mowy nienawiści jest tutaj figurą odwetową, wykorzystaną – sądzą po wielu reakcjach mediów i ludzi polityki – w bardzo skuteczny sposób wobec swojego adwersarza” – czytamy w podsumowaniu analizy.
Po raz kolejny więc mamy do czynienia z sytuacją, w której politycy układu władzy cynicznie kłamią i oszukują. Marne zdolności aktorskie Kempy zdradziły ją. Warto też przypomnieć, że wiele osób uważa iż Kempa może być zamieszana w obrzydliwe przestępstwo – przewłaszczenie tornistrów dla dzieci w Aleppo. Sprawa nie może doczekać się wyjaśnienia bo partyjny kolega posłanki jest ministrem sprawiedliwości.
źródło: Alpaka Innovations