Poseł Platformy Obywatelskiej i – co w tym wypadku jest ważne – dawny bliski współpracownik Lecha Kaczyńskiego nie pozostawia suchej nitki na zjeździe proputinowskich polityków w Warszawie. Spotkali się na konferencji zorganizowanej przez… PiS.
Najwięcej kontrowersji wywołała Marine Le Pen, liderka francuskiego Zjednoczenia Narodowego, która w Warszawie uznała, że Ukraina leży w rosyjskiej sferze wpływów.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Dzisiaj porządni ludzie w obozie władzy wstydzą się tego, że była podejmowana Le Pen dwa dni temu jak królowa w Warszawie – powiedział Kowal.
– Wstydzą się tego, że ludzie ginęli po to, żebyśmy tak nie myśleli o strefie wpływów. My nie chcemy tutaj nowego Związku Sowieckiego i nie chcemy, żeby pani Le Pen robiła nam nowy Związek Sowiecki na naszej wschodniej granicy. Trzeba z tym skończyć – dodał poseł KO.
– Mówię to także, pierwszy raz z własnej woli tego użyje, jako człowiek, który współpracował z Lechem Kaczyńskim jako jednym z twórców współczesnej polityki wschodniej – to jest absolutnie nie do pomyślenia na gruncie polskiej tradycji, tradycji niepodległościowej, która się wywodzi jeszcze z czasów bitwy polsko-bolszewickiej, żeby w taki sposób traktować polską politykę zagraniczną – przypomniał Kowal.