Mocne słowa Tuska. Nowogrodzką zamurowało

Kaczyński tłumaczył się dzisiaj, że nie ma nic wspólnego z sędzią Tomaszem Szmydtem. Jednak nie do końca jest to prawda.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Ja nie mówię, że pan Szmydt to jest podopieczny czy przyjaciel pana Kaczyńskiego. Problem polega na tym, że tacy ludzie jak pan Szmydt, to nie jest tylko problem tej domniemanej zdrady stanu, ale też jego sposoby zachowań, trybu życia, radykalnie prawicowych poglądów, które prezentował też dość otwarcie przez lata, w związku z radykalnymi grupami kibicowskimi – powiedział premier.

– Problem polega na tym, że oni zbudowali system, w którym tacy ludzie, bez żadnych kwalifikacji moralnych, awansowali, byli bardzo blisko samego centrum władzy i którzy byli angażowani do łajdactw. To był człowiek, który aranżował tzw. aferę hejterską. I takich ludzi odnajdujemy mnóstwo, na każdym szczeblu władzy – dodał premier.

Kaczyński po prostu jest człowiekiem który stworzył ten cały system. I za niego odpowiada. Także za ludzi którzy po 2015 r. robili kariery. Takich właśnie jak Tomasz Szmydt.