Klęska Morawieckiego. Zanudził nawet Kaczyńskiego

Niepostrzeżenie minęło pięć lat od chwili, kiedy premierem został Mateusz Morawiecki. I bez cienia przesady można powiedzieć, że wszystko czego się w ciągu tych lat tknął, kończyło się katastrofą.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Mógł zbudować silną politytczną pozycję, zbudować swoją grupę, i własną polityczną podmiotowość, by stać się nawet najważniejszym aktorem na polskiej scenie politycznej. Sam jednak po to nigdy nie sięgnął, nie pozwolił mu na to też Jarosław Kaczyński, który najpierw go budował, a później osłabiał. W efekcie premier zaplątał się w sieci pisowskich intryg, a uwolnione za zgodą Kaczyńskiego spiski mało nie doprowadziły parę tygodni temu do jego dymisji – zauważył Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.

– Zamiast zatrzymać „susłoizację” PiS tylko ją przyspieszył. I zamiast stać się twarzą lepszego PiS, Morawiecki zaczął naśladować miny Suskiego i Terleckiego. Zaufania w partii nie zdobył, a gdy znudził się nim Kaczyński, pozwolił potraktować ludzi premiera jak zwierzynę łowną w wewnątrzpartyjnych polowaniach – dodaje dziennikarz.

Naszym zdaniem nie może być jednak mowy o jakimkolwiek współczuciu dla premiera. Biorąc pozory władzy z rąk Kaczyńskiego, Morawiecki doskonale wiedział, co robi. Za jego ambicje płacimy zaś wszyscy.