Kaczyński jak Don Kichot. Walczy z wiatrakami

Fot. Internet
Fot. Internet

Najwyraźniej Jarosław Kaczyński znalazł nowego wroga. Tak jak legendarny Don Kichot – wydumanego. I zamierza z nim walczyć.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Objawia się nam wielkie szaleństwo. Mogę zapewnić czytelników tygodnika „Sieci”, że nasza formacja będzie broniła prawa do wyboru stylu życia, sposobu odżywiania się, normalności – przekonuje przekonanych czytelników tygodnika „Sieci”.

– Chcę to mocno podkreślić: my jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny albo nosić dwie koszule czy sukienki – dodaje.

– Swoją drogą, z tych projektów wynika, że każdy mógłby zjeść rocznie maksymalnie 16 kg mięsa. To mniej niż w czasie stanu wojennego i mniej niż później dostawali pracownicy umysłowi, bo na kartkach od Jaruzelskiego było po 2,5 kg na miesiąc, czyli 30 kg rocznie – peroruje Kaczyński.

Nie zdążył przy tym zauważyć, że walcząc z ewidentną medialną wrzutką naraża się na śmieszność. A porównując z komunistyczną Polską pokazuje, jakie są jego polityczne wzorce.