Ataki na polityków opozycji to nie przypadek. To konsekwencja

Od ośmiu lat propaganda PiS wbija do głowy, że demokratyczna opozycja to „zdrajcy” chodzący na pasku Niemiec i… Rosji. I nikogo na Nowogrodzkiej nie interesuje to, że jest to pozbawione sensu. Liczy się tylko to, że wśród zagorzałych zwolenników Kaczyńskiego narasta chęć „rozwiązania” sprawy.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Jarosław Kaczyński. Naczelny hejter Rzeczypospolitej Polskiej. Nic innego nie robi, tylko wyklucza z narodowej wspólnoty kolejne jednostki i grupy jako antypolskie, zdradzieckie, niemieckie. Pluje nienawiścią. Zaraża nią swoich wyznawców. Rozchodzi się ona jak wirus. A jego akolici starają się dotrzymać mu kroku. Ile już było tych nieakceptowalnych w porządku demokratycznym słów i czynów! – pisze Karolina Lewicka na łamach portalu NaTemat.

– Czy mord na jakimś przedstawicielu opozycji to byłby w trakcie kampanii wyborczej problem dla PiS-u? W żadnym razie. Bo to, zdaniem PiS-u, nie byłaby wina PiS-u. Winna byłaby ofiara, szerzej opozycja, która zdecydowała się być antypolska i poniosła tego konsekwencje – dodaje Lewicka.

W takiej atmosferze nie może nas dziwić pobicie (w miejscu publicznym) posła Borysa Budki. Czy też dzisiejszy atak na posłankę Martę Wcisło w Opolu Lubelskim.

– Zostałam napadnięta przez nieznanego człowieka, który rzucił się na mnie z rękami, zaczął mnie szarpać i grozić. Mówił, że takich jak powinno się wybić. Zgłosiłam to na policję, ale zobaczcie do czego prowadzi szczucie i agresja. No jak tak można – mówi posłanka Koalicji Obywatelskiej.