To juz Białoruś. Prokurator ignoruje sąd i działa jak mu każe minister w sprawie TK?

Odmowa publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 r. była osobistą decyzją premier Beaty Szydło. Prokurator, który umorzył sprawę, jej nie przesłuchał. Zignorował tym samym wiążące polecenia sądu.

O sprawie napisała Gazeta Wyborcza, na której prośbę prokuratorzy przeanalizowali ujawnioną dokumentację ze śledztwa. Wszyscy są zgodni: prokurator popełnił błąd.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Protokoły z przesłuchań wydobył i opublikował Marcin Szwed, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Otrzymał je w trybie dostępu do informacji publicznej.

Śledztwo w sprawie nieopublikowania wyroku z 9 marca 2016 r. umorzył w lutym 2017 r. prokurator Tomasz Kuroszczyk z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Uznał, że zaniechanie publikacji było „działaniem podyktowanym ochroną interesu publicznego”.

Najważniejszy fragment ujawnionych dokumentów dotyczy zeznań Rusiniak. Wynika z nich jednoznacznie, że decyzję o niepublikowaniu wyroków TK podejmowała osobiście premier Beata Szydło.

„Tego dnia osobiście rozmawiałam z Prezesem Rady Ministrów Panią Beatą Szydło i podczas tej rozmowy Pani Premier poleciła mi, abym nie kierowała sprawy do zredagowania i ogłoszenia w Dzienniku Ustaw – czytamy w zeznaniach szefowej RCL. – Polecenie takie od Pani Premier otrzymywałam każdorazowo, przy okazji wydania przez Trybunał Konstytucyjny kolejnych orzeczeń, aż do 16 sierpnia 2016 roku. Można zatem powiedzieć, że w okresie od 9 marca 2016 r. do 16 sierpnia 2016 r. Pani Premier przejęła osobiście kompetencję zawiązaną z wyrażeniem dyspozycji o skierowaniu orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego do publikacji” – zeznała urzędniczka.

Prokurator nie przesłuchał Szydło. Zignorował tym samym wskazówki sądu.

“Z postanowienia sądu rejonowego, który nakazał w październiku 2016 r. wszczęcie postępowania, wynika, że sąd zobowiązał prokuratora do przesłuchania osób bezpośrednio odpowiedzialnych za publikację orzeczenia. Zaniechanie prokuratury w tym kontekście musi budzić wątpliwości. Wpływa też na ocenę rzetelności tego postępowania” – mówi Szwed.

Zwraca uwagę, że sąd rejonowy wskazał w postanowieniu, że obowiązek publikacji wyroku TK jest jednoznaczny i oczywisty.

“Żadne opinie konstytucjonalistów czy urzędników nie mogą tego zmienić. Ta wykładnia została zignorowana przez prokuratora” – dodaje Szwed.

Umorzenie prokuratury jest prawomocne. Ale postępowanie umorzone w sprawie może być podjęte i kontynuowane.

Jeden z prokuratorów komentujący materiały ze śledztwa dla Gazety Wyborczej stwierdził że ważną kwestią jest “odpowiedzialności prokuratora, który zignorował sąd i nie przesłuchał osób odpowiedzialnych za publikację wyroku, czyli także premier.” Jego zdaniem “referent dopuścił się przewinienia dyscyplinarnego: rażącej obrazy przepisów kodeksu postępowania karnego. Może być to podstawa do pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej za niedopełnianie obowiązków czy przekroczenie uprawnień”. Zdaniem doświadczonego śledczego wpływ na decyzję prokuratora referenta miało stanowisko przełożonego – prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry – zawarte w piśmie do TK. “Tym się posiłkuje prokurator referent, uznając brak znamion czynu zabronionego. Oczywiście się myli. Bo władza wykonawcza nie jest uprawniona do oceny i kontroli orzeczeń TK. Mamy jednoznaczne przepisy konstytucji i ustawy o TK, które mówią o obowiązku publikacji.” Śledczy tłumaczy, że zajęcie odmiennego stanowiska przez podwładnego wymagałoby wielkiej odwagi, bo prokuratura nie jest obecnie niezależna.

Zdaniem premier Beaty Szydło “są to bzdury, których nie warto po prostu komentować.

Źródło: Gazeta Wyborcza