“Odchodzę. Zbliża się czas, w którym zdechnę.” Jerzy Urban żegna się w wywiadzie dla “Newsweeka”

Źródło: YouTube

Spowiedź Urbana.

Słynny rzecznik (rocznik 1933, 3 sierpnia skończył 87 lat) ostatanich perelowskich rządów udzielił wywiadu tygodnikowi “Newsweek”. Zapowiada, że to może być jego ostatni wywiad, bo ma coraz większe kłopoty ze zdrowiem.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Wypadają mi z pamięci rzeczy, które dobrze znałem,zapominam, o czym mówiłem, uciekają mi wątki. Coraz trudniej mi się ruszać i coraz więcej muszę spać. Organizm się
domaga. Ale niepamięć jest chyba najbardziej bolesna. Człowiek coś mówi i nagle nic. Pustka – mówił Urban.

Urban zaczął od tego, że chociaż pochodził z rodziny o żydowskich korzeniach, to zawsze czuł się Polakiem.

Twierdzi, że nie był nigdy cynikiem, jak postrzegała go ówczesna opozycja. Fakt iż co innego mówił publicznie jako rzecznik, a co innego prywatnie, nazywa sprytem.

Nieoczekiwanie wyznał, że jest jeden okres życia, którego się wstydzi.

– Na początku lat 90. przybrałem całkowicie błędny kurs tygodnika „Nie”, który przysporzył nam setki tysięcy czytelników, a w którym obrzydzaliśmy wszystko, co władza robi. Jedną nogą wdepnąłem wtedy w populizm – kaja się Urban.

Na końcu potwierdził, że spodziewa się już końca życia.

Na pytanie dziennikarzy czy myśli o odejści odparł: – Nie jest to kwestia myślenia. Ja po prostu odchodzę. Zbliża się czas, w którym zdechnę.

Jego zdaniem, to naturalna kolej rzeczy.

– Przychodzi taki moment, w którym się człowiek przyzwyczaja traktować siebie jako osobę niemającą przyszłości – podsumował Urban.

źródło: Newsweek