Podatek handlowy, ta głośna obietnica PiS, która miała zwiększyć szanse małych sklepów w starciu z wielkimi sieciami, może wcale nie wejść w życie – podaje Dziennik Gazeta Prawna. Ministerstwo Finansów wciąż czeka na ostateczną decyzję Komisji Europejskiej w sprawie losów daniny, ale gabinet Beaty Szydło wstrzymał jakiekolwiek działania w sprawie opodatkowania handlu. Rząd ani myśli pomóc małym sklepom. A tymczasem te padają jak muchy.
W sprawie podatku handlowego trwa pat. KE nakazała czasowe wstrzymanie realizacji ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, uznając, że jest sprzeczna z prawem unijnym, a MF zdecydowało, że danina jest zawieszona do końca 2017 roku.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
„Należy zwrócić uwagę że, od treści ostatecznej decyzji KE i terminu jej wydania uzależnione będzie dalsze postępowanie władz polskich, w tym pobór podatku od 1 stycznia 2018 r. oraz ewentualne kolejne odroczenie stosowania przepisów ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. Rada Ministrów nie podjęła jeszcze decyzji, co do zakresu kontynuowania prac nad opodatkowaniem handlu” – wyjaśnia Ministerstwo Finansów.
Wiceminister finansów Wiesław Janczyk w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” zasugerował, że nowych podatków „sektorowych” nie będzie, a rządzącej partii zależy raczej na poprawie efektywności i zwiększeniu wpływów do budżetu z obowiązujących danin.
Przypomnijmy: Podatek handlowy miał być gwarantowanym sukcesem PiS. Hasło „opodatkować hipermarkety” łączyło zwolenników różnych partii, bo mało kto lubi duże sklepy. W pierwszym projekcie były dwie stawki. Pierwsza miała wynieść 0,8 proc. od podstawy opodatkowania pomiędzy kwotą 17 mln zł i 170 mln zł miesięcznie. Druga 1,4 proc. ponad kwotę 170 mln zł (czyli ok. 2 mld zł rocznie). Kwota wolna to było 17 mln zł miesięcznie.
Oryginalnie danina miała być wprowadzona od 1 stycznia ub. roku, potem termin przesunięto na 1 sierpnia, a następnie 1 września, ale wychodzi na to, że w ogóle tego podatku nie będzie. To ciekawe, że rząd, który spodziewał się najpierw zysków wysokości nawet 3,5 mld złotych rocznie teraz z nich rezygnuje.
Daninę zablokowała Komisja Europejska, bo unijnym urzędnikom nie spodobały się progresywne stawki podatku. Ich zdaniem faworyzowały one handlowców o niższych przychodach.
„Komisja obawia się, że progresywne stawki oparte na wielkości przychodów przyznają przedsiębiorstwom o niskich przychodach selektywną przewagę nad ich konkurentami, z naruszeniem unijnych zasad pomocy państwa” – napisano wówczas w komunikacie KE.
A przecież przygotowując projekt Ministerstwo Finansów twierdziło, że jest on zgodny z prawem unijnym. Wychodzi na to, że kolejna z obietnic wyborczych PiS nie zostanie spełniona.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna