Urzędnicze wycieczki zagraniczne? Setki tysięcy na szkolenia dla ludzi Szyszki poza Polską

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej sfinansuje ekspresowe kursy językowe w… Wielkiej Brytanii! Maja kosztować prawie 400 tysięcy złotych, czyli ponad 3 razy drożej niż w kraju.

Tomasz Kostuś z PO zapytał Ministerstwo Środowiska, które formalnie nadzoruje NFOŚiGW, dlaczego urzędnicy muszą jechać na kurs aż do Wielkiej Brytanii i czy kwota 397,6 tys. zł dla 40 osób to racjonalny wydatek. “Kiedy dostałem odpowiedź, przecierałem oczy ze zdumienia” – powiedział w rozmowie z Faktem.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


 

W dokumencie podpisanym przez wiceministra Mariusza Gajdę napisano, że “koszt podróży do Wielkiej Brytanii i z powrotem (…) pracownik NFOŚiGW będzie opłacał z własnych środków”. Resort zwrócił się także do funduszu, by ten dołączył “szczegółowe wyjaśnienia” odnośnie do wydatkowania pieniędzy na kurs. Wtedy dowiedział się, że 400 tys. zł to koszt zajęć, które mają trwać 40 godzin szkoleniowych (po 45 minut). W tym 20 godzin to zajęcia w grupach (nawet 8-osobowych), kolejne 20 – to zajęcia indywidualne. Szkolenie ma trwać 5 dni. W tym czasie kursanci mają mieszkać u brytyjskich rodzin lub w hostelach.

“Pracownicy NFOŚiGW, zwłaszcza wykonujący zadania z zakresu wydatkowania środków pochodzących z funduszy zagranicznych muszą posiadać stosowne kompetencje językowe” – napisał w wyjaśnieniu wiceminister.

Fakt pyta, czy urzędnicy nie mogą uczyć się w kraju? I spytał o koszty szkolenia jedną z warszawskich szkół językowych, która odpowiedziała, że “pięciodniowy kurs wyjazdowy w Polsce, wraz z noclegiem w hotelu, posiłkami i anglojęzycznym nauczycielem kosztowałaby fundusz tylko 120 tys. zł.”

My natomiast nie możemy wyjść z podziwu, że rząd, który chce wspierać polską gospodarkę kupuje za granicą to, co może dostać w Polsce? To już wyżyny hipokryzji.

Źródło: Fakt