Reforma systemu ratownictwa medycznego, którą planuje rząd, może całkowicie wyeliminować europejską konkurencję oferującą klientom dostęp do prywatnego pogotowia donosi Radio Zet. Zmiany w przepisach wprowadzane są z pogwałceniem międzynarodowych umów.
Z usług duńskiej firmy Falck korzystali dotąd tylko Ci, którzy za szybki dostęp do profesjonalnej opieki medycznej byli skłonni zapłacić. Największy europejski potentat w tej dziedzinie oferował na polskim rynku dostęp do 87 zespołów ratownictwa medycznego, zlokalizowanych w 66 miejscach na terenie całego kraju. Prywatny inwestor zatrudnia w tej chwili ponad tysiąc pracowników i pół tysiąca lekarzy. Ze swoich usług wywiązuje się doskonale. Jak wykazała Najwyższa Izba Kontroli, prywatne karetki Falcka docierają do pacjentów szybciej niż państwowe ambulanse.
Z ich oferty mogą korzystać zarówno osoby indywidualne, jak i klienci korporacyjni oraz towarzystwa ubezpieczeniowe. Dostęp do prywatnych karetek pogotowia jest też sporym ułatwieniem dla cudzoziemców, dla których otrzymanie pomocy w ramach NFZ często jest problematyczne. Nic dziwnego, że obcokrajowcy wolą zapłacić za usługi Falcka – powszechnie znanego w kilku krajach w Europie (m.in. Danii, Niemczech i Belgii) potentata w prywatnym ratownictwie medycznym – niż czekać na pomoc polskiego pogotowia. To często kwestia życia lub śmierci.
Po wprowadzeniu nowych przepisów będzie można wezwać prywatną karetkę tylko wtedy, jeśli w danym regionie będzie dostęp do państwowych karetek. To zakłada zaproponowany przez rząd projekt nowelizacji ustawy o ratownictwie medycznym.
Dla właścicieli karetek Falcka może oznaczać to konieczność całkowitego wycofania się z polskiego rynku i to niemal z dnia na dzień. Nowe przepisy nie gwarantują bowiem nawet okresów przejściowych, które zgodnie z europejskimi normami powinny być wyznaczone w takiej sytuacji.
Nowelizacja ustawy o ratownictwie medycznym może łamać powszechnie znaną w prawie międzynarodowym zasadę – pacta sunt servanda, oznaczającą, że umów należy dotrzymywać.
Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że chodzi tylko o zapewnienie powszechnego dostępu do opieki medycznej, ale wiele wskazuje na to, że jak zwykle chodzi o pieniądze. Zmiany w prawie, które narażają nas na międzynarodowy skandal, prowadzą bowiem do wyeliminowania konkurencji, która odbierałaby publicznym służbom ratunkowym dostęp do kontraktów z NFZ i rozliczania ryczałtów za dobę dyżurowania karetki.
Kto skorzysta na zmianie systemu ratownictwa medycznego w Polsce? Na pewno nie Ci, którzy potrzebują szybkiego dostępu do karetki i są w stanie wydać w tym celu pieniądze. Jak się okazuje firmy, które są w stanie zaoferować klientom takie usługi, są solą w oku obecnej władzy. A kolejki do lekarzy coraz dłuższe…
Źródło: Radio ZET