Będzie gigantyczna afera?! Sąd nakazał Zalewskiej ujawnić pisowskich ekspertów, którzy przygotowali program szkolny.

Ministerstwo Edukacji Narodowej od kilku miesięcy odmawia ujawnienia nazwisk ponad 170 ekspertów, którzy tworzyli podstawy programowe dla szkół. Za ich opinie resort zapłacił 825 tys. zł. Sąd już po raz drugi uznał, że nazwiska powinny zostać podane do publicznej wiadomości – informuje Polsat.

Pierwszy niekorzystny dla MEN wyrok zapadł we wrześniu 2017 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny rozpatrywał wówczas skargę fundacji Przestrzeń dla Edukacji. Fundacja twierdzi, że autorzy podstaw programowych działają w sferze publicznej, a nie prywatnej, więc ich nazwiska powinny być znane publicznie. Sąd uznał tę argumentację.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W reakcji na to orzeczenie minister Anna Zalewska przekonywała, że autorzy są znani, bo przecież MEN ujawnił nazwiska szefów grup eksperckich, które pracowały nad przygotowaniem podstaw, ale odmówiła ujawnienia nazwisk poszczególnych osób z zespołów z “z szacunku do pracy i w obawie przed linczem”.

W listopadzie 2017 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny rozpatrywał skargę Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska i po raz kolejny przyznał rację skarżącym, że utajnienie nazwisk osób, które współpracują z organami administracji publicznej jest bezzasadne.

“Przyjęcie takiego stanowiska pozwala bowiem przeciwdziałać takim patologiom życia publicznego, jak np. nepotyzm, czy też każde inne trwonienie środków publicznych, które – jak, niestety, praktyka dnia codziennego wskazuje – dosyć często zdarza się organom władzy publicznej wszystkich szczebli” – argumentował sąd w uzasadnieniu wyroku.

Sąd wyraźnie podkreślił też, że brak jest jakichkolwiek racjonalnych przesłanek uzasadniających utajnianie imion i nazwisk osób, które w wyniku realizacji zawartych z organem administracji publicznej umów cywilnoprawnych, mają wpływ na treść decyzji o charakterze ogólnospołecznym.

Przypomniał fundamentalne zasady logiki zwracając uwagę, że dla osób, które pracowały przy opracowaniu nowych podstaw programowych “nie powinno być niczym wstydliwym to, że współdziałają z centralnym organem administracji publicznej, wspomagając go przy realizacji jego konstytucyjnych powinności, tym bardziej, że – jak podkreślał przy każdej możliwej okazji Minister Edukacji Narodowej – przyprowadzana reforma edukacji jest doskonale przygotowana”.

Wyrok nie jest prawomocny. Niewykluczone, że MEN złoży skargę kasacyjną tak, jak stało się to w przypadku pierwszego wyroku.

Źródło: Polsat, OKO.press