Tak premier z PiS ignoruje problemy Polski lokalnej. Wolał rozmowę w zakonie od samorządowców i mieszkańców

Burmistrz wraz ze starostą Włodawy gościli premiera, ale nie mieli okazji rozmowy o problemach powiatu i miasta z najwyższą stopą bezrobocia na Lubelszczyźnie. Jak informuje Dziennik Wschodni obaj samorządowcy nie kryją rozczarowania.

W minioną niedzielę premier Mateusz Morawiecki i szef MON Mariusz Błaszczak przyjechali do Włodawy na przysięgę żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Lokalne władze liczyły na rozmowę o lokalnych problemach. “Okazją do takiej rozmowy mógł być zamówiony przez wojewodę lubelskiego dla gości z Warszawy i samorządowców obiad w restauracji Wenus” – powiedział Andrzej Romańczuk (PSL), starosta włodawski. Jednak już po przysiędze okazało się, że goście z premierem udali się na obiad do klasztoru Paulinów. Z kolei ja z burmistrzem zostaliśmy poinformowani przez dowódcę 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej, że wspólny obiad jest już nieaktualny.”

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


“Dowódca 2 Brygady OT był odpowiedzialny za część wojskową włodawskiej uroczystości” – powiedział w rozmowie z dziennikiem Damian Stanula, rzecznik brygady i dodał, że “O tym, co działo się po przysiędze, decydowali pracownicy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ze swojej strony dowódca zaprosił wszystkich jedynie na wojskową grochówkę.”

Przemysław Czarnek (PiS), wojewoda lubelski przyznaje, że rzeczywiście na prośbę z KPRM zamówił obiad w restauracji. Sam zjadł go jednak razem z premierem i pozostałymi gośćmi u Paulinów, bo jak wynika  ustaleń gazety, zamówiony przez wojewodę obiad zjedli przede wszystkim działacze włodawskiego PiS. “Kiedy się okazało, że premier nie przyjdzie do restauracji Wenus, rozdzwoniły się telefony” – powiedział dziennikowi pragnący zachować anonimowość włodawski urzędnik i dodał, że “w ten sposób liderzy PiS zapraszali do lokalu partyjnych kolegów i sympatyków. Dzięki temu obiad się nie zmarnował”.

“Liczyłem choćby na krótkie spotkanie” – żali się starosta Romańczuk i dodaje, że był gotów “przedstawić premierowi nasze starania o budowę przejścia granicznego w powiecie. Chciałem również zwrócić mu uwagę na szalejące na naszym terenie aż 16-procentowe bezrobocie. Miałem też nadzieję, że to spotkanie mogłoby się również przełożyć na bardziej konstruktywną rozmowę już w Warszawie.”

Nadzieje na rozmowy miał też Wiesław Muszyński (SLD), burmistrz Włodawy. “byłem gotów poruszyć temat budowy przejścia granicznego oraz występującego u nas bezrobocia. Miałem nadzieję, że premier, były minister rozwoju spowoduje, że nasze miasto będzie brane pod uwagę w ramach lokowania strategicznych inwestycji. Tym bardziej, że lada dzień w mieście powstanie Włodawska Podstrefa Ekonomiczna.”

Tymczasem obaj już po przysiędze zostali poinformowani przez dowódcę, że premier bardzo się spieszy. Chce tylko jeszcze zjeść z żołnierzami grochówkę i wracać do Warszawy. A jednak znalazł czas, aby zjeść obiad u Paulinów. Ponadto w drodze powrotnej z Włodawy zatrzymał się jeszcze w Sobiborze, gdzie na terenie tamtejszego byłego niemieckiego obozu zagłady złożył kwiaty.

Dziennik Wschodni zapytał kancelarię premiera, dlaczego Mateusz Morawiecki goszcząc we Włodawie nie spotkał się z gospodarzami miasta i powiatu. Jeszcze nie otrzymał odpowiedzi.

Naszym zdaniem wygląda to tak, jakby premier nie chciał spotykać się z samorządowcami innych partii niż PiS.

Źródło: Dziennik Wschodni