Sprawa Tomasza Komendy odbiła się szerokim echem, a przedstawiciele PiS w jej kontekście wytykali błędy poprzednikom. Problem w tym, że gdy skazywany był Komenda, funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego sprawował Lech Kaczyński. O sprawie przypomniał Roman Giertych.
Roman Giertych, były minister edukacji narodowej, były wicepremier i szef Ligi Polskich Rodzin, obecnie adwokat, przypomniał na swoich kontach na Facebooku i Twitterze kilka faktów na temat okresu, gdy sądzony był Tomasz Komenda, a także podsumowanie tego, jak takie sprawy wyglądają “od środka”.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Czy Lech Kaczyński Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny od 12 czerwca 2000
do 5 lipca 2001 osobiście wywierał presję na prokuratorów prowadzących sprawę o gwałt i zabójstwo przeciwko Tomaszowi Komendzie? 1 marca 2001 roku zdymisjonowano Marka Gabryjelskiego. Z jednej strony była to “po prostu zmiana w prokuraturze. Od dawna planowana.”, ale nie dla wszystkich decyzja była oczywista. Po raz pierwszy odwołanie Marka Gabryjelskiego Lech Kaczyński zapowiedział publicznie w październiku 2000 roku. Od tej deklaracji Marek Gabryjelski był już na zwolnieniu. Interwencje ministra spowodowały niefortunne decyzje wrocławskiej prokuratury: m.in. w sprawie brutalnego, zbiorowego gwałtu na 15-latce z Miłoszyc.
Kto więc odpowiada za to, że niewinny człowiek przesiedział za kratami 18 lat? Jest więcej niż pewne, że któregoś dnia mężczyzna upomni się o odszkodowanie, bo ma do niego prawo. Wtedy za “pomyłkę prokuratury i sądu” zapłaci Skarb Państwa.
Źródło: Facebook, Nasze miasto, Gazeta Wyborcza