[Counter-Box id="1"]

To może być największa afera związana z rolnictwem. Jak donosi portal Okiem Rolnika, jeden z weterynarzy Państwowej Inspekcji Sanitarnej zasugerował, żeby podłożyć próbkę krwi ze zdrowego stada, zamiast badanego. Czy to była jego własna inicjatywa czy może działał na polecenie z góry? Oburzeni rolnicy rozpoczęli protest na ulicach. Wszystko ma mieście w powiecie parczewskim.

„(…)Mam u Pana krew pobrać, podłożyć od kogoś, czy będziemy się szarpać? – zapytał. Słowa te miał usłyszeć rolnik, ale zamiast tego zadzwonił do dziennikarza o tym samym nazwisku. Rolnicy w strefie zapowietrzonej protestują. Już wcześniej podejrzewali nieprawidłowości w badaniach. Niedawno zablokowali samochód, którym inspektorzy jechali by wybić rzekomo zakażone stado.

Reklamy

Brak nadzoru, brak odpowiedzialności, beztroska czy zwykła ludzka głupota a może chciwość? Cała ta sprawa dowodzi, że instytucje państwowe kompletnie nie panują nad sytuacją z ASF i nie radzą sobie z szybko rozprzestrzeniającą się epidemią. Warto zapytać, gdzie jest nadzór wojewody, gdzie są działania ministra rolnictwa.

Sprawa ASF pokazuje całkowitą bezradność wszystkich tych, którzy powinni stać na straży naszego zdrowia i życia.

Sprawę ujawniła Wspólnota Parczewska.

Poprzedni artykułOgólnonarodowy pakt dla edukacji. PSL inicjuje kampanię by szkoła była lepsza!
Następny artykułJerzy Kwieciński i Beata Mazurek uciekali jak niepyszni z Lublina? Chcieli zaatakować marszałka, ten ich godnie przywitał i prostował kłamstwa