Sprawa KNF może być największą aferą za rządów PiS. Kalendarium wydarzeń, nowe

Afera KNF może doprowadzić do upadku rządu i rozpisania nowych wyborów. Sytuacja jest bardzo poważna, bo okazuje się że w sprawę mogą być zamieszani najwyżsi urzędnicy państwowi. W kontekście afery pojawiają się nazwiska Mateusza Morawieckiego, Andrzeja Dudy i Adama Glapińskiego. Wszystko brzmi jak powieść mafijna i nie znamy jeszcze obrazu całości, ale już dzisiaj sprawa jest bardzo poważna i rozwojowa. Co się działo w poszczególnych miesiącach?

Marzec 2018:

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Na spotkanium, z którego nagranie ujawniono prezes KNF przekazuje Leszkowi Czarneckiemu komunikat, który w pewnym uproszczeniu mógłby brzmieć tak: Państwo zaraz zabierze panu bank, doprowadzając go wcześniej do trudnej sytuacji. Pomysł jest taki, by wziąć go za przysłowiową złotówkę. Przeciwko panu gra wiele osób, ale mogę pana uwolnić od problemów, o ile tylko zatrudni Pan do restrukturyzacji banku poleconego przeze mnie Grzegorza Kowalczyka. Wynagrodzenie? Drobne 40 milionów złotych.

Mijają miesiące 

Nieustaleni na razie decydenci pracują nad zmianami w prawie, by groźba o przejęciu banku mogła być zrealizowana. Poprawka jest skomplikowana i wymaga wielu prac prawników. Jednak ostatecznie powstaje i w trybie pilnym w listopadzie skierowana jest do Sejmu.

Wrzesień 2018 

Grzegorz Kowalczyk, wzmiankowany w rozmowach prezesa KFN,  w wyniku nieustalonych rozmów z nieustalonymi jeszcze osobami, trafia do Plus Banku, co można sprawdzić na stronie rada nadzorcza. Warto przypomnieć, że Adam Glapiński, aktualnie prezes NBP, był prezesem sieci komórkowej Plus GSM, przejętej potem przez Solorza w latach 2007-2008.

Pojawiają się też inne informacje, dotyczące prawnika.

Listopad – sprawa trafia do Sejmu

Pod upoważnieniem dla jednego z posłów PiS, by zgłosić odpowiednią poprawkę, podpisuje się Ryszard Terlecki, prominentna postać klubu tego ugrupowania. Poseł sprawozdawca mówi “Klub Prawa i Sprawiedliwości popiera projektowaną ustawę. Jednocześnie składam poprawki klubu, które mają na celu doprecyzowanie wielu wprowadzonych rozwiązań oraz wprowadzenie nowych rozwiązań w zakresie przejmowania i restrukturyzowania banków. Takie są oczekiwania.”

Mamy wiec w tym przemówieniu wyraźną wskazówkę, że decyzja mogła zostać podjęta na wysokim szczeblu.

Szef KNF nalega na jak najszybsze przyjęcie poprawki

7 listopada – zawiadomienie do prokuratury

Adwokat Leszka Czarneckiego składa zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury po 8 rano. Przez kilka dni nic się nie dzieje.

13 listopada

Gazeta Wyborcza ujawnia nagranie szefa KNF. Padają na nim bulwersujące słowa. Szef KNF wszystkiemu zaprzecza i twierdzi, że jest niewinny. W KPRM zbiera się sztab kryzysowy, politycy PiS w panice starają się zbudować spójną narrację.

Po południu szef KNF podaje się do dymisji. To jedyna możliwość, by odszedł ze stanowiska. Premier, który sprawuje nadzór nad nim, nie ma prawa go odwołać.

Do prokuratury trafia kolejne zawiadomienie, tym razem w sprawie prezydenckiego doradcy, Zdzisława Sokala, o którym mowa na nagraniu ujawnionym przez Gazetę Wyborczą. Na nagraniu Chrzanowski mówił o nim tak: “ma swój plan, który wygląda w ten sposób, że on uważa że Getin powinien upaść za złotówkę, zostać przejęty przez jeden z tych dużych banków i on chciałby dokapitalizować to kwotą dwóch miliardów złotych.”

14 listopada

Rano Marek Chrzanowski przyjeżdża do siedziby KNF. Ma dostęp do swoich rzeczy i kilka godzin przebywa w biurze. Nie wiadomo co robi.

Po południu do siedziby KNF wkracza CBA i dokonuje przeszukań.

Partie opozycyjne wzywają do powołania niezależnej komisji śledczej. Padają poważne oskarżenia wobec najwyższych urzędników w państwie.

Pojawia się informacja, że w czasie gdy Marek Chrzanowski był adiunktem na SGH uzyskał kredyty na łączną kwotę 1,2 mln zł, głównie w BZ WBK. Prezesem wtedy był wtedy Mateusz Morawiecki.

Afera nabiera tempa.