Centralny Port Komunikacyjny jak dwie wieże na Srebrnej? Czy po to deweloperowi Kaczyńskiego giga-lotnisko?

Sprawa dwóch wieżowców przy Srebrnej 16, które chciał zbudować prezes PiS Jarosław Kaczyński, nazywany coraz częściej deweloperem, rzuca zupełnie nowe światło na sprawę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wiele osób zadawało sobie pytanie, po co PiS rzuca się na wielki, bardzo drogi projekt z małymi szansami sukcesu. Być może wcale nie chodziło o to by to lotnisko zbudować, tylko po to, by … je budować. Dlaczego?

Jarosław Kaczyński z cała pewnością zna komedie Miś. Kto wie, czy nie czerpie z niej inspiracji:

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Powiedz mi, po co jest ten mis?

– Właśnie, po co?

– Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa To jest Miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi?

– Protokół zniszczenia.

– Zapamiętaj: Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach.

Centralny Port Komunikacyjny spełnia te kryteria. Jest drogą, słomianą inwestycją, budowaną na koszt podatników. Warto więc sprawdzić, kto tak naprawdę stoi za decyzją o jego budowie i czy tropy nie wiodą do pewnego gabinetu na ulicy Nowogrodzkiej, czy deweloperzy, którzy mieli zająć się budową nie byli już wielokrotnie tam uzgadniać różnych szczegółów i czy opracowania na temat CPK już nie czekają, by potwierdzać plan prezesa PiS.

To wszystko tylko pytania – ale pytania bardzo ważne. Taśmy Kaczyńskiego ujawniły bowiem mechanizm, którego istnienia zwolennicy PiS nie podejrzewali w swoich najczarniejszych snach. Warto też podkreślić, że ani Kaczyński ani nikt z jego ludzi nie zaprzeczył autentyczności nagrań.