Człowiek promil.
Korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz chętnie wytyka politycznym przeciwnikom PiS zamiłowanie do zaglądania w kieliszek. Jednak dawni znajomi dziennikarza przyznają, że sam Gmyz ma spore zamiłowanie do trunków. Jego były kolega z „Wprost” twierdzi, że musiał wyciągać Gmyza, gdy pijany zasnął pod stołem w jednym z warszawskich barów.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Co do zdychania, mówią że nie ma dobrych uczynków które nie zostaną ukarane. I zastanawiam się po cholerę Cię kiedyś wyciągnąłem z pod stołu w nieistniejącej Qufajce i zamówiłem taryfę – napisał Jan Piński.
Co ciekawe – niedawno wyszło na jaw, że Gmyz nie ma wyższego wykształcenia, a jedynie maturę. Dopytywany o tytuł pracy magisterskiej Gmyz bronił się, że zmarł jego promotor… a następnie jego następca. Nie wyjaśnił dlaczego później nie próbował obronić pracy magisterskiej, ale przekonywał, że „skończył absolutorium”.
@AndrzejNowak @JanushOpi skończyłem absolutorium. Potem zmarł mi propomotor i jego następca.
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) September 24, 2014
Te tłumaczenia korespondenta TVP obaliła jednak dziennikarka Aleksandra Zawisza. – (Gmyz – red.) Nie ma skończonej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Te studia kończą się obroną pracy magisterskiej i uzyskaniem tytułu magistra – wyjaśniła dziennikarka.
Absolut-orium @cezarygmyz… pic.twitter.com/5VtT6DouKX
— Jan Piński (@jzpinski) September 15, 2019
Źródło: Twitter / PSWT