Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę z tego, że Polska jest kompletnie nieprzygotowana na walkę z koronawirusem. Najbardziej widocznym tego przejawem jest jego ucieczka za mury, ściany, kordon sanitarny – który szczelnie otacza prezesa PiS. Kaczyński wie również, że w momencie gdy Polacy zorientują się, że od pięciu lat są przez władzę oszukiwani, on sam zniknie jak mydlana bańka, zmieciony przez kolejne wybory lub protesty społeczne.
Stąd w ścisłym kierownictwie PiS mógł powstać plan odwracania uwagi od problemów z koronawirusem – podtrzymywania medialnej fikcji o tym, że wybory prezydenckie odbędą się w maju.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
W ten sposób chce zmusić pozostałych kandydatów do mówienia o wyborach, co ma umożliwić Dudzie i Morawieckiego “jazdę” na koronawirusie. Ale taki plan ma jedną zasadniczą wadę. Jest oparty na fałszywym założeniu, że ludzi interesują jeszcze w tej chwili wybory. Tak po prostu nie jest. Polityka jest wygodna dla Dudy, ale ludzie mają ją dzisiaj gdzieś. Dlaczego?
Dzisiaj miliony Polek i Polaków zajmują się walką o swoje przetrwanie. Patrzą na Kaczyńskiego, Morawieckiego i Dudę i czekają na obiecaną pomoc. Tymczasem bazooka rządu (chwilę później przemianowana na tarczę) to medialna fikcja. Dlatego firmy, czy to małe, czy średnie czy duże, zaczynają zwalniać, zmniejszać zatrudnienie, obniżać wynagrodzenia i szukać wszelkich możliwych oszczędności. W kwietniu do budżetu państwa nie wpłynie prawie ani złotówka z tytułu podatków.
PiS zapowiedział więc, że będzie pieniądze drukował. To napędzi spadek wartości polskiej waluty. Zapowiedź dodrukowania 50-100 miliardów złotych spowoduje też wzrost cen.
Jesteśmy w kryzysie i bajki o wyborach można sobie włożyć tam gdzie ich miejsce. Problem w tym, że ani rząd ani prezydent nie zajmują się rzetelną pracą, tylko polityką.