Wicenaczelny Wieści24.pl do Wybranowskiego. “Polacy nie są bandą debili, którą możecie dowolnie sterować” [Felieton]

Kadry PiS.

Wojciech Wybranowski, pracujący do niedawna w propagandowych instytucjach PiS – TVP i tygodniku “Do Rzeczy” sugeruje, że w Polsce dojdzie do “wojny domowej”.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Odpowiedział mu zastępca redaktora naczelnego Wiesci24.pl

Panie Wybranowski,

Pisanie w internecie agresywnych tekstów grożących wojną domową w Polsce, w pana wykonaniu nie jest groźne. Jest żałosne. Pamiętam zdjęcia jak pan hajlował, czyli używał nazistowskiego pozdrowienia. Teraz przy użyciu marnych socjotechnicznych chwytów struga pan „twardziela”.

W środowisku, do którego się pan zwraca są normalni ludzie. Mają matki, żony, kochanki i koleżanki. Tam większość osób też już ma dosyć kłamstw serwowanych przez obecną ekipę.

Wychowałem się na warszawskim Czerniakowie i Bielanach. Wówczas chłopaki bili się tam nawet dla samej zabwy. Nie byłem grzecznym chłopcem. Kto tam pękał, to łatwego życia nie miał.

Ekipa, którą pan wspiera wsadziła mnie do więzień, bez wyroku sądu, na 11 miesięcy. Siedziałem z członkami gangu kibiców Psychofans, Torcida i innymi. Przyjęli mnie po bratersku.

Polacy nie są bandą debili, którą możecie dowolnie sterować. Mam nadzieję, że pomysłu o podpalaniu Kościołów nie ściągnął pan od tych, którzy halowali długo przed panem.

Na koniec, musze wyjaśnić, że w środowiskach do, których chce się Pan przykleić filmiki, na których ćwiczy pan styropianowym kołem ważącym 80 kilo, wrażenia to nie zrobi.

Takim ciężarem ćwiczą sprawne kobiety. U tych – honorowych – ludzi, trzeba sobie wyrobić szacunek, osobistym przykładem. Panuje w nim zasada „morda mówi, morda boli”.

Życzę, wraz całą redakcją, dalszych sukcesów sportowych, jak oczywiści pańscy idole otworzą siłownie.

Tomasz Szwejgiert