Uczelnia wojskowa ogniskiem koronawirusa. Zakażeni wojskowi jeździli po całej Polsce

Wojsko z dykty

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


We wrześniu w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu odbyły się trzy duże imprezy. Był tam obecny szef resortu obrony Mariusz Błaszczak. Na imprezach tych nie przestrzegano obostrzeń epidemicznych. Wkrótce potem wybuchło tam potężne ognisko koronawirusa. Pogrążone w decyzyjnym paraliżu kierownictwo uczelni zaczęło rozsyłać zakażonych studentów do domu. A to był dopiero początek dramatu.

Władze uczelni zezwoliły zakażonym osobom na powrót do własnych domów. W drodze zakażeni studenci kontaktowali się ze środowiskiem zewnętrznym. Dzień później władze AWL nakazały studentom pojechać do wojskowego szpitala, skazując ich na kolejne wielokilometrowe podróże przez Polskę.

Według prawa, przewóz pacjenta izolowanego odbywa się wyłącznie karetką covidową – komentuje dr Paweł Grzesiowski. Obecnie wielu studentów znajduje się w szpitalu wojskowym w Lądku-Zdroju. Nikt ich nie informuje o ich dalszych losach.

Źródło: onet.pl