“Toaleta na wagę złota”. Statyści o “Sylwestrze Marzeń” TVPiS: zostaliśmy potraktowani jak bydło

Kontrowersje wokół “imprezy roku”

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W ostatni dzień 2020 r. reżimowa Telewizja Polska pokazała koncert “Sylwester Marzeń”, który został zorganizowany w Ostródzie. Zamiast publiczności w wydarzenie zostali zaangażowani tancerze, którzy bawili się pod sceną. “Byliśmy traktowani bardziej jak rzeczy i przedmioty niż ludzie, którzy mają swoje uczucia i potrzeby” – mówi jedna z uczestniczek imprezy.

“Gazeta Wyborcza” dotarła do jednej z uczestniczek, która zdradza kulisy organizacji wydarzenia. Według jej relacji warunki, w których przebywała przez cały wieczór, dawały wiele do życzenia. Jak relacjonuje kobieta, w wydarzeniu wzięła udział dla zabawy oraz dla niewielkiego zarobku. Tancerze, którzy pełnili funkcję widowni, otrzymali wynagrodzenie 500 zł. Wszyscy uczestnicy “Sylwestra Marzeń” zostali także przetestowani na obecność koronawirusa.

Okazuje się, że problemy zaczęły się jeszcze przed wyjazdem autokarami z Warszawy. Jeden z uczestników okazał się nietrzeźwy, przez co cały wyjazd był nieco opóźniony. Nikt nie przewidział także, że w trakcie podróży potrzebne będą przystanki na toaletę. “Wyprosiliśmy, żeby się na chwilę zatrzymać i kilka osób zdążyło wyjść za potrzebą” – mówi pani Daria z Warszawy.

Statyści dotarli na miejsce ok. godz. 15.00, pod bramką do amfiteatru czekali trzy godziny. W tym czasie nie wolno im było wyjść z kolejki. ” Jedna dziewczyna błagała o możliwość pójścia do toalety, ale nie było takiej opcji” – mówi pani Marzena.

“Było bardzo zimno. Dostaliśmy informację, że przy scenie będą nagrzewnice, dostaniemy napoje. Tego nie było. Ludzie tłoczyli się na schodach przy wejściu do toalety. To było jedyne miejsce, gdzie można się było ogrzać” – opowiada pani Daria. “Nad niektórymi zlitował się operator kamery TVP i poczęstował nas herbatą” – dodaje.

Źródło: onet.pl, Gazeta Wyborcza