Kuczyński uparcie przypomina niewygodną prawdę: Lech Kaczyński jest współwiny katastrofie w Smoleńsku

Prawda o Smoleńsku jest niewygodna dla PiS. Zapewne dlatego partia Jarosława Kaczyńskiego pozwala na harce Antoniego Macierewicza i jego trwające już 11 lat (sic!) badania przyczyn katastrofy.

W tle działań byłego ministra obrony jest przecież nie tyle próba wyjaśnienia katastrofy, ile znalezienie choćby cienia dowodów, że doszło do zamachu na prezydenckiego Tu-154.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Przy okazji kolejnej rocznicy 10 kwietnia doszło jednak do zasadniczego, publicznego zakwestionowania opowieści sączonej uparcie przez Macierewicza.

Donald Tusk przypomniał, jak to po locie do Tbilisi prezydent Kaczyński wywierał presję na pilotów.

– Lech Kaczyński, także w rozmowie ze mną w cztery oczy, podkreślał, po tzw. incydencie gruzińskim, że od czasu, gdy pilot odmówił prezydentowi lotu do Tbilisi, on sam będzie podejmował decyzje, kiedy będzie latał rządowym samolotem, bo jest głównodowodzącym – powiedział Tusk.

– Donald Tusk zrobił duży krok, by zerwać kurtynę tchórzostwa mediów i polityków wokół współsprawczej roli Lecha Kaczyńskiego w doprowadzeniu do katastrofy smoleńskiej. Ja robię to od 2010, ale ja jestem pionek. Słucham Loży Prasowej i nadal ta sama lękliwość fałszująca prawdę – skomentował słowa byłego premiera Waldemar Kuczyński.