Tarczyński spróbował zaatakować Tuska. Ale jak zwykle mu nie wyszło

W rozmowie z portalem wPolityce.pl Dominik Tarczyński, europoseł Prawa i Sprawiedliwości spróbował zaatakować Donalda Tuska. Nerwowości Tarczyńskiego nie ma co się za bardzo dziwić. Po klęsce w Rzeszowie, powrót dawnego premiera do czynnej polityki może oznaczać koniec rządów PiS w Polsce.

– To będzie tak naprawdę spotkanie dwóch „gigantów”. Jeden „gigant” – bo jest „na gigancie”, uciekł z Polski, bojąc się przegranych wyborów. Drugi, „gigant” intelektualny, Borys Budka – widzimy, jak się kończy jego kariera jako przewodniczącego Platformy – mówił Tarczyński o spodziewanym spotkaniu Donalda Tuska i Borysa Budki.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Właściwie to cieszę się, że jeden z gigantów wraca, nie będzie się już chował i mam nadzieję, że zostanie dłużej niż tylko na kawkę. Drugi gigant: sondaże Platformy jakie są – każdy widzi. Mógłbym się więc naśmiewać z Donalda Tuska, który uciekł, mógłbym się naśmiewać z Borysa Budki, który doprowadził PO do takich wyników. Ale mówiąc bardzo poważnie, to ja bym bardzo chciał, żeby Borys Budka dalej był przewodniczącym PO, bo dzięki temu nie ma żadnych szans na to, że Platforma zdobędzie w Polsce władzę – dodał Tarczyński.

– Tusk wpadnie na kawkę, będzie udawał swój powrót, a tak naprawdę znów powróci na salony brukselskie, gdzie czuje się bezpieczny, „otulony”. Tam czuje się osobą, której nic nie zagraża. Donald Tusk to polityk, który de facto nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności i tam mu jest dobrze. Nic z tego nie wyniknie, tak jak z wystąpienia Trzaskowskiego w Gdańsku i wielu innych wydarzeń, które są pompowane do wielkich rozmiarów – próbował przekonywać polityk PiS.