W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” były bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego, Ludwik Dorn zdradza pikantne szczegóły życia w najbliższym kręgu Naczelnika.

– Jarosław Kaczyński wręcz uwielbia donosy. Z prezesem PiS zawsze najlepiej chodzić z papierem i na rozmowę osobistą rozmowa, bo capo di tutti capi stara się on nie zostawiać śladów – mówi Dorn.

Reklamy

– Kaczyński jest przywiązany do dyrektywy, której sam też hołduję: nie zostawiać śladów, najlepiej żadnych. Sam stosowałem się też do zasady: zawsze rozmawiaj tak, jakbyś miał być nagrywany. Kaczyński nie pozostawia śladów i go nie ma w tej aferze, a to przecież on jest capo di tutti capi (szefem wszystkich szefów) i największym kadrowym. Kaczyński ma prawo nie być zachwyconym, ale tylko dlatego, że jego ludzie to idioci, bo zostawili po sobie ślady, a nie powinni dodaje.

Były wiceszef PiS sporo uwagi poświęcił także relacjom polityków Zjednoczonej Prawicy z mediami.

– W PiS się nie szanuje “swoich” mediów – one są przecież tylko tubami propagandowymi. […] [Morawiecki] Gdyby pisał do Ziobry czy kogokolwiek spoza swojego wewnętrznego kręgu, to by pisał o “wrogich mediach” albo “obcych”. PiS w większości zgodnie myśli i mówi “naszych mediach” i tych “wrogich/obcych”. Morawiecki tymczasem, gdy kontaktuje się ze swoimi zaufanymi ludźmi, to używa języka normalności, dzieląc media na “nasze” i “normalne” – zauważa Dorn.

Poprzedni artykułBrudziński przeszedł sam siebie. Oskarżył Tuska o prowokowanie zbrodni
Następny artykułTusk chce anarchizacji prawa? Czego to politycy Zjednoczonej Prawicy nie wymyślą!