PiS broni swoich do upadłego. Nie trafiają do nich żadne argumenty

Wczoraj w Sejmie odbyła się debata nad wotum nieufności dla Kamila Bortniczuka, ministrem sportu. Mimo że Bortniczuk sprawuje swoje stanowisko dopiero od października, posłowie opozycji mieli mu sporo do zarzucenia.

– Jak to możliwe, że ministrem został człowiek, o którym wiedzieliście, że w stosunku do niego kierowane są zarzuty. Bo przecież media o tym pisały, a Prokuratura Regionalna w Katowicach wszczęła na podstawie materiałów CBA śledztwo ws. zakupu propylenu przez Zakładały Azotowe Kędzierzyn, a czasie gdy członkiem zarządu negocjującym wspomniany kontrakt był obecny minister Kamil Bortniczuk – uzasadniał wniosek o wotum nieufności poseł Marek Sowa z PO.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– To pokazuje, że rządzący Polską układ polityczno-towarzysko-biznesowy najpierw wywindował Kamila Bortniczuka na członka zarządu Grupy Azoty, a następnie uczynił z niego ministra sportu i turystyki, który poprzez istnienie potencjalnych kompromitujących materiałów może być osobą łatwo sterowalną. Taki Mejza 2.0 – dodał Sowa.

Przypomniano Bortniczukowi także to, że jego zastępcą był Łukasz Mejza. I że minister sportu długo zwlekał z jego dymisją

–To, że pan niczego złego nie widział w pracy z nim, to nie mieści mi się w głowie. Wydaje mi się, że afera Mejzy, jest jedną z największych afer tego rządu. Są wszystkie elementy: bagatelizowanie, rozgrzeszanie, czekanie, aż aferę uda się wyciszyć – argumentowała posłanka Marzena Okła-Drewnowicz.

– Pan premier rok temu też uważał, że Ministerstwo Sportu nie musi istnieć. Ale zaistniała taka polityczna potrzeba. Czy potrzebujemy pana ministra Bortniczuka? Ja myślę, że nie – podsumował debatę Artur Dziambor z Konfederacji.

Premier zareagował na te słowa w przewidywalny sposób. – Naprawdę bardzo dobry minister. Dajmy ministrowi koncentrować się na tym, co dla sportowców jest najważniejsze – stwierdził Morawiecki. Mimochodem przypominając starą zasadę PiS, że swoich ruszyć nie damy.