Jarosław Kaczyński zdecydował się na odegranie teatru z ustawą o donoszeniu na siebie, tak zwane Lex Konfident, aby odwrócić uwagę mediów i polityków od sprawy komisji ds. Pegasusa. Jednak nie udało się – uwaga posłów i senatorów jest skupiona na włamaniach, które zlecał układ władzy.
Nerwowość grupy stojącej za Pegasusem objawia się między innymi panicznymi próbami zniszczenia dokumentów i ukrycia dowodów. Mataczenie w sprawie jednak nic nie pomoże, w służbach specjalnych panuje bardzo głębokie przekonanie że to już koniec Jarosława Kaczyńskiego. Krąży nawet kolejna lista nazwisk i numerów telefonów na które się włamywany. Jest druzgocąca dla PiS i Solidarnej Polski.
Włamania na telefony opozycji, prokuratorów, adwokatów i liderów ruchów społecznych oznaczają koniec Kaczyńskiego jako polityka. Próbuje on jednak odwrócić uwagę ludzi, wprowadzając idiotyczne ustawy lub wykonując pokazy na mównicy.
Nic z tego panie prezesie, został pan przejrzany, zostanie pan osądzony. Już wkrótce.