PiS roi o wojnie. I o atakach na Warszawę

Najwyraźniej ktoś w Prawie i Sprawiedliwości uznał, że Polsce potrzebna jest „mała zwycięska wojenka”. No i dlatego ciągle opowiadają o konflikcie z Rosją. Przy czym chorobliwie podkreślają, że rosyjskie uderzenie może trafić w Polskę.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Istnieje też przekonanie, że z Putinem należy rozmawiać, że nie można z nim nic załatwić na polu walki, tylko trzeba prowadzić z nim dialog. A Rosja nie chce korzystać z dyplomacji. A dziś zatrzymanie agresji oznaczałoby, że znaczna część Ukrainy znalazłaby się pod okupacją rosyjską. A ludność byłaby deportowana, porywana w głąb Rosji. Bombardowanie Lwowa w chwili gdy za granicą jest Joe Biden pokazuje intencje Kremla. Oni się nie zatrzymują. Mówią o tym i to pokazują – opowiada Witold Waszczykowski.

– Trzeba pamiętać, że użycie broni jądrowej było przez Rosję ćwiczone. Co prawda jako symulacja komputerowa, ale jednak był to atak przeciw Polsce, na Warszawę – przypomina Witold Waszczykowski. – Można się liczyć, że jeśli konflikt pójdzie nie po myśli strony rosyjskiej, to mogą się uciec i do tego instrumentu. Trzeba to brać pod uwagę – dodaje były minister spraw zagranicznych w rządzie PiS.

Naprawdę, jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości, że PiS powinien zostać odsunięty od władzy, to teraz, raz na zawsze, powinien je stracić. W Polsce nie mogą rządzić ludzie, którzy swobodnie sobie gaworzą o ataku atomowym na Warszawę.