Politycy PiS są w kropce. Z jednej strony ostentacyjnie zrywają wszelkie relacje z Węgrami, z drugiej premier Orban wyraźnie im imponuje. Choćby dlatego, że po raz kolejny wygrał wybory parlamentarne. Co tu kryć – ludzie od Kaczyńskiego chcieliby tak samo. Nie ma to jak beztroskie życie na rządowych posadach.
Tyle tylko że Zjednoczona Prawica nie ma szans na powtórzenie sukcesu Orbana. Dlaczego tak jest dobitnie pokazał Donald Tusk na łamach „Polityki”. – Nie ma i nie będzie Budapesztu w Warszawie – stwierdził Tusk.
– Jesteśmy bratankami, ale różnimy się tak jak nasze języki: prawie we wszystkim. Także w polityce. A więc wnioski z wyborów nad Dunajem należy wyciągać tu, nad Wisłą, bardzo ostrożnie – dodał lider PO.
Zdaniem Tuska zarówno Orban jak i Kaczyński „starają się stosować te same metody, jak korupcja, szantaż, inwigilacja, propaganda”. Jednak Orban sięga po nie w sposób „bardziej wyrafinowany”. Lider PiS zaś „dość prostacko”. Kaczyński inaczej zresztą nie potrafi, bo jest typem „politycznego przemocowca”.