Nie słyszeli Państwo nigdy o Solidarności Walczącej? Żadne powód do wstydu, to była niewielka grupka, działająca w latach 80. gdzieś na marginesach olbrzymiego, społecznego ruchu, jakim była „Solidarność” i opozycja antykomunistyczna.
Dziś Solidarność Walcząca urasta do niemalże najważniejszej podziemnej organizacji w latach 80. minionego wieku. A to wszystko dlatego, że na jej czele stał Kornel Morawiecki, ojciec dzisiejszego premiera.
Nic więc dziwnego, że Mateusz Morawiecki opowiada dziś gdzie tylko może, o „olbrzymiej” roli, jaką miała odegrać grupka skrajnych działaczy kierowanych przez jego ojca. To wszak jego legitymacja ku temu, by ubiegać się o schedę po Jarosławie Kaczyńskim. I nie cofa się przy tym do wypowiedzi co najmniej dziwacznych. Z całą pewnością zaś nie mających uzasadnienia w historii.
– Wierzę, że dzisiejsza walka Ukrainy jest swego rodzaju kontynuacją walki Solidarności Walczącej – opowiadał szef rządu z okazji 40. rocznicy powstania „SW”.
Śmieszniej chyba już być nie może. Najtrafniej słowa Morawieckiego podsumował Leszek Miller. Jedną, dosadną, grafiką. Nic dodać, nic ująć.
Premier @MorawieckiM we #Wrocław: Wierzę, że dzisiejsza walka Ukrainy jest swego rodzaju kontynuacją walki Solidarności Walczącej. pic.twitter.com/FT9lKieXu4
— Leszek Miller (@LeszekMiller) June 11, 2022