Podczas spotkania Jarosława Kaczyńskiego z wyborcami PiS w Katowicach, padły znamienne słowa. Można w nich dostrzec słabo ukrytą groźbę pod adresem opozycji.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Jedyne co potrafią opowiadać to, że będziemy siedzieć. Nie chcę odpowiadać na to, że „zobaczymy kto” i nie będę odpowiadał – mówił Kaczyński.
– Bo my nie mamy zamiaru nikogo zamykać do więzienia z tego powodu, że jest naszym przeciwnikiem politycznym i na pewno nigdy tego nie będziemy robić – dodał.
Po tych słowach, chcąc nie chcąc, nasunęły się porównania z końcówką władzy PiS w 2007 r. Pod ochroną partii rządzącej dokonano wtedy wielu prowokacji wymierzonych w politycznych przeciwników, a nawet oficjalnych sojuszników. Zatrzymania były ważnym elementem kampanii wyborczej. Zaś niejaki „agent Tomek” uznawany był za bohatera i wzór funkcjonariusza publicznego.
Czy czeka nas powtórka?